Przyjście Antonio Milicia jest drugim wzmocnieniem Lecha Poznań tej zimy. Piłkarz podpisał 2,5-letni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny rok.
Chorwacja, Belgia, Hiszpania
Grą w tych trzech krajach może pochwalić się Milić w swoim CV. Trzeba przyznać, że dotychczas występował w rozgrywkach, które dla przeciętnego kibica nie są anonimowe. Ale po kolei… Zawodnik zaczynał swoją karierę w ojczystym Splicie, gdzie reprezentował miejscowego Hajduka. W jego barwach nazbierał 67 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej w Chorwacji. W 2015r. Milić przeniósł się do Belgii, a konkretnie to KV Oostende. Właśnie dla tego klubu rozegrał najwięcej, bo aż 115 meczów, w swojej dotychczasowej piłkarskiej przygodzie. Dobrymi występami zapracował na przenosiny do belgijskiego giganta – Anderlechtu. „Fiołki” wyłożyły za niego aż 3 mln. euro, co dla polskich drużyn jest kwotą, na ten moment, nieosiągalną. Jednak po transferze nie wszystko układało się po myśli zawodnika, w efekcie czego opuścił chwilowo Belgię. Tym razem padło na słoneczną Hiszpanię – trafił na wypożyczenie do Rayo Vallecano. Trzeba przyznać, że na Półwyspie Iberyjskim grywał dosyć regularnie, notując 18 występów w sezonie 2019/2020 (drugi poziom rozgrywkowy w Hiszpanii). Po powrocie trener nie widział Milicia w swojej koncepcji, więc klub zdecydował się go oddać. Teraz czeka go rywalizacja o pierwszą jedenastkę „Kolejorza”.
Chorwackie niewypały
Milić będzie już siódmym chorwackim zawodnikiem w historii Lecha. Do tej pory większość przedstawicieli tego bałkańskiego kraju okazała się kompletnymi „niewypałami”. Przykładów nie trzeba daleko szukać, bez wahania na myśl przychodzi Malenica oraz Muhar. Pierwszy nie zdołał nawet zadebiutować w Ekstraklasie, a drugi swoją postawą irytował regularnie kibiców. Milić będzie miał okazję przełamać ten niekorzystny schemat i pokazać się z lepszej strony niż jego rodacy. Droga do bycia najlepszym Chorwatem w historii poznańskiego klubu, nie jest zbyt wyboista. Niech świadczy o tym fakt, że do tej pory najlepiej zapamiętanymi piłkarzami są Situm oraz Turina.
Kilka słów o sobie
Milić nie gra tylko na środku obrony, choć jak sam przyznaje, jest to jego ulubiona pozycja. Poniżej kilka zdań, którymi krótko przedstawił się kibicom na oficjalniej stronie klubu:
-W mojej dotychczasowej karierze występowałem na trzech różnych pozycjach w linii defensywy, jednak tą wiodącą w moim przypadku jest środek obrony i tam najbardziej lubię grać. Gdyby jednak klub potrzebował, abym biegał na lewej stronie, też nie będzie z tym problemu. Lubię, kiedy zespół, w którym jestem chce grać w piłkę i dominować na boisku. Dlatego zdecydowałem się na transfer do Lecha, bo słyszałem, że jest drużyną, która właśnie taki styl preferuje. Wiem też, że jest jednym z największych klubów w Polsce i zawsze chce walczyć o najwyższe cele w lidze, co bardzo mi odpowiada – zapewnia nowy nabytek „Kolejorza”.
Moja ocena
Można odnieść wrażenie, że Chorwat jest solidnym środkowym obrońcą i powinien podnieść jakość defensywy Lecha. W swoich klubach grał regularnie, a kłopoty dopadły go jedynie w Anderlechcie, gdzie rywalizacja jest naprawdę duża. Według obserwatorów jego największe atuty, to siła fizyczna oraz niezłe wyprowadzenie piłki. Transfer na papierze wygląda obiecująco, jednak z łatwością można dopatrzeć się jednego poważnego defektu – Milić ostatni swój mecz rozegrał w czerwcu ubiegłego roku. Jego forma wydaje się więc sporą niewiadomą. Pozostaje życzyć, aby nie okazał się drugim „Kokaloviciem”.
Fot. lechpoznan.pl/ Przemysław Szyszka