Obserwuj nas

Felietony

Powrót do szarej rzeczywistości, naszego podwórka

Przed kilkoma dniami zakończyliśmy nasze boje w eliminacjach do mundialu i trzeba było wrócić do klubów. Miałem już nawet takie wrażenie, że te mecze się nigdy nie skończą. Nie chodzi o spotkania, które miały być rozegrane w trzy dni, tylko o dyskusję, która rozgorzała po starciach. Każdy, mam takie wrażenie, mógł dyskutować, przekonywać, wyjaśnić, że on ma rację i basta. Na tych spotkaniach nabraliśmy pewnego rodzaju kolorytu na naszych smutnych twarzach, teraz przyszła ta, która umiera ostatnia, czyli nadzieja.

Ekstraklasa wita

Przywołując słynny slogan: coś się kończy, coś zaczyna albo dalej trwa. Można się cieszyć, że trener szuka zawodników do kadry z naszej rodzimej ekstraklasy. Ilość graczy nie rzuca na kolana, bo jest to tylko czterech, ale trzeba się chociaż z tego cieszyć. Jest ich mało, ale to cały czas bardzo młodzi zawodnicy, którzy  mają odpowiednio 17 lat, 21, 21  i 22 lata. Grzechem byłoby nie wspomnieć o tym, jak oni się nazywają: Kacper Kozłowski, Kacper Niemczycki, Kamil Piątkowski i Sebastian Kowalczyk. Dwóch z nich zaliczyło już swoje debiuty w pierwszej reprezentacji pozostali muszą jeszcze trochę poczekać.

Kozłowski i Piątkowski zagrali przeciwko Andorze. Kamil wyszedł od pierwszej minuty, w parze z naszą opoką w postaci Kamila Glika. Mimo młodego wieku nie było widać u niego strachu, niepewności i tremy, które się zdarzają się u debiutantów. Drugi z naszych nowych zawodników w kadrze dostał raptem siedemnaście minut, przez, które pokazał, że warto na niego stawiać. Po jego występie selekcjoner miał prawo wziąć do ręki czerwony marker i narysować duży wykrzyknik, mówiący o tym, że nie może o nim zapomnieć.

Pokazuje mi to tylko, że drzwi do kadry są dla nich otwarte, może jeszcze nie na oścież, ale na pewno lekko uchylone. Ważne, że nie zamknięte. Istotnym jest fakt, w jakich klubach występują. Kowalczyk z Kozłowskim w Pogoni Szczecin, która jest gorsza tylko od Legii. Piątkowski występuje również w rewelacyjnym zespole, bo w Rakowie, który jest na trzecim miejscu. A z kolei Niemczycki występuje w Cracovii, która zajmuje 14. lokatę. Smutne jest to, że oprócz Niemczyckiego jest jeszcze tylko jeden Polak w wyjściowym składzie Cracovii.

Młodszym łatwiej

Jest to na pewno brutalne, ale niestety prawdziwe, że czasami zespoły wolą sprowadzić do siebie młodego. Dlatego, że można go jeszcze ukształtować, ulepić niczym rzeźbiarz piękną rzeźbę. Jak jest się już w doświadczonym wieku, ale nie takim jeszcze najstarszym i pokazujesz, że znasz się na tym to niektóre zespoły zaczynają kręcić nosem. Po co go kupowali, na co on nam, przecież on nic nie umie. Chcę zwrócić uwagę na to, że w młodym wieku musisz pokazać, co potrafisz, żeby zrobić jakąś karierę. Nie tyle zawojować świat, ile przeżyć przygodę.

Moim zdaniem jak trener ma w swoich szeregach jakąś perełkę to wiadomo, że chce go sprawdzić w boju. Ponieważ na treningu to każdy może być mistrzem. Sztuką jest pokazać swoje umiejętności, to co Bóg ci dał, czym cię obdarzył. Dlatego młodzi gracze teraz chętniej prezentują swoje walory w porównaniu do tych, którzy występowali 10, 20 czy 30 lat temu. Wtedy, mam takie wrażenie, że się bali podpaść starszyźnie, że dostaną jakąś karę. Mieli wtedy większy respekt, szacunek. Chociaż czasami  starszyzna zbyt często wykorzystywała swoje przywileje, chociażby każąc przestraszonemu chłopakowi nieść piłki na trening, sprawdzać czy jest w nich powietrze. Patrząc na te zachowania z perspektywy lat jest to trochę słabe, że starsi zamiast dawać przykład młodszym partnerom, to robią sobie z nich żarty.  Do tego widać, że nowi zawodnicy ich nie rozumieją, bo nie jest im do śmiechu.

W dzisiejszych czasach nie ma już takiego zwyczaju. Moim zdaniem tym lepiej, bo łatwiej wtedy młodym graczom wejść do drużyny, trochę się z nią utożsamić. To ważne, jak ktoś do młodego chłopaka podejdzie, zagada, pożartuje tak, żeby nawiązać relację, a może w przyszłości mieć pierwsze przyjaźnie. Teraz młodzi mają boiskową bezczelność, nie chodzą przestraszeni, mają swój świat, nakładając słuchawki na uszy i przeglądając Instagrama.

Może nie taka szara

Nie chodzi o to, że mamy słabą pogodę, wziętą z Anglii, tylko czasami jest u nas taka bylejakość, która się ze sobą zlewa, to nazwałem szarością. Drużyna, która nie ma lidera, nie ma osoby, biorącej na siebie więcej niż inni. Pociągnie, da kopniaka, zagrzeje do walki, pomoże w obronie.

Zdarzało się, że mieliśmy w lidze może nie tyle genialnych piłkarzy, choć tacy się zdarzali, ile takich, dla których chciało się przyjść na stadion. Przeglądając Internet kilka dni temu, trafiłem na celebracje bramek w wykonaniu Odry Wodzisław. Było to coś niesłychanego, niespotykanego, zarazem bardzo ciekawego. Nie było to spontaniczne, lecz dobrze zaplanowane. Nie można im odmówić pomysłowości i chęć zrobienia czegoś nowego i to się chwali. Podobało mi się, jak wszyscy zawodnicy mieli przefarbowane włosy na czerwono, jeden z nich wziął batutę i udawali, że idą w jakimś pokazie. Nieżyjący już Piotr Rocki wziął chorągiewkę rożną i udawał, że strzela z karabinu, reszta padała na murawę. Ostatnią cieszynką, którą zapamiętałem była ta, kiedy po zdobyciu bramki zaczęli tańczyć Kujawiaka.

Piłkarze powinni pokazywać coś więcej niż tylko to, co potrafią zrobić z piłką przy nodze. Chodzi o całokształt. Jak się wypowiadają w wywiadach, jak ubierają, jakie fryzury mają, jakimi autami jeżdżą. Nie mają rozbijać aut albo ciągle balować. Tylko zrobić coś, żeby ta liga była ciekawsza.

To nam dobrze wychodzi

Podsumowując, wróciła nasza liga po przerwie. Cieszmy się nią, nieważne, jaka jest, ale jest. Nie będzie lepsza. Może jakoś nieznacznie pójdziemy w rankingu UEFA do góry, ale nie jest to najważniejsze. Jeżeli nie będziemy wysoko się piąć w tej klasyfikacji, to może lepiej skupić się tym, co nam wychodzi z wyraźnie dobrym rezultatem. Umiejętnie sprzedajemy graczy za granicę za duże pieniądze, którzy co chwilę ustanawiają rekord transferowy ligi. To nam dobrze wychodzi – promowanie młodych talentów. Fundusze te mogą być przeznaczane na sprowadzenie zmiennika do klubu, na pensje lub szkolenie. Róbmy to, co nam wychodzi. Nie zajmujmy się niepotrzebnie tym, o czym nie mamy pojęcia.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony