Powrót Macieja Skorży na stanowisko trenera Lecha Poznań wlał w serca fanów z Wielkopolski pewną dozę optymizmu. Nie dotyczy ona jednak trwających rozgrywek, które Lech już dawno spisał na starty, a nadchodzącego sezonu. Już pierwszy mecz pod ręką nowego trenera pokazał jednak, że ocena pracy szkoleniowca nie do końca powinna opierać się na końcówce tej kampanii.
Przed meczem Raków – Lech zaryzykowałem i postawiłem tezę, że ten mecz jest w Poznaniu wyczekiwany najmocniej od chwili pojedynków w Lidze Europy. Swoją postawą przez cały trwający sezon, zawodnicy Kolejorza skutecznie zniechęcili swoich kibiców do przeżywania czegokolwiek związanego z klubem. Nie ma co się temu dziwić, skoro klub z nadwyżką finansową zajmuje miejsce poza pierwszą dziesiątką w ligowej tabeli. Lech stoi dziś na rozdrożu. Kolejny zresztą raz w ostatnich latach. Próby sztucznego utrzymywania przy życiu projektu – Lech Dariusza Żurawia zakończyły się tym, że tego szkoleniowca nie ma już w Poznaniu. Dla wielu zdecydowanie zbyt późno. Do Lecha wrócił Maciej Skorża, który jako ostatni świętował w Wielkopolsce zdobycie tytułu mistrza Polski. To ma być ten dobry omen, który sprawi, że Lech powróci tam, gdzie jego miejsce, a kibice uwierzą w sens zmian. Chociaż oto drugie może być zdecydowanie trudniej, wiedząc jaką niechęcią darzeni są prezesi poznańskiego klubu.
Powrót trenera Skorży odbył się z wielką pompą. Lech postarał się dać kibicom jak najwięcej obrazów nowego szkoleniowca. Transmisja treningu, rozmowa z rzecznikiem prasowym oraz długa konferencja. Maciej Skorża był uśmiechnięty i sprawiał wrażenie człowieka, który ma plan na drużynę. Pal licho to, czy skład na mecz z Legią był jego pomysłem czy też nie. Ciężko było znaleźć szkalującą trenera opinię, panowało raczej wyczekiwanie i zaciekawienie dotyczące tego, jak będzie wyglądał Lech. Tydzień pracy to oczywiście nie jest dużo, biorąc pod uwagę lwią część sezonu, którą Kolejorz ma za sobą. Z drugiej strony jednak, przez kilka dni Maciej Skorża mógł już w jakiś sposób wpłynąć na zawodników. Nie chodzi tutaj o poprawę umiejętności piłkarskich, które zawodnicy posiadają, a sferę mentalną. Gołym okiem widać było to, że w Lechu nie dochodziło do rozmów, które miałyby za zadanie rozwiązać nawarstwiające się problemy. Komunikatywność byłego trenera poznańskiego zespołu stała na bardzo niskim poziomie.
Zupełnie inaczej do tej kwestii podszedł nowy opiekun Kolejorza. Miłą odmianą była pierwsza konferencja Macieja Skorży, który zasypany lawiną pytań, starał się rzeczowo odpowiedzieć na każde zadane pytanie. Owszem od razu pamiętamy tutaj, że w trenowaniu klubu nie chodzi o składne gadanie i dobre dobieranie słów. Był to jednak pierwszy zdecydowany plus na korzyść tego szkoleniowca. Egzaminem miał być mecz z Rakowem, który jest na fali wznoszącej. Awans do finału Pucharu Polski i wcześniejsze pokonanie Lecha w ćwierćfinale tych rozgrywek było dla częstochowian pewną przewagą. Trener Skorża nie zaskoczył składem. Poznaniacy wyszli na mecz w ustawieniu, które było dla wielu spodziewane.
Niespodziewany był natomiast przebieg meczu. Nie chcę pisać tutaj, że pękła jakaś bańka, bo wobec ostatnich kilku meczów tego sezonu ciężko mieć jakieś wymagania. Uwidoczniło się jednak to, że nie tylko mental jest problemem w Lechu. Maciej Skorża już wie, że niektórzy zawodnicy mogą być jemu nieprzydatni. Roszady przeprowadzone w przerwie meczu pokazały, że wnioski mogą być wyciągane bardzo szybko. Przed Lechem dwa mecze w krótkim odstępie czasu. Chwil na pracę z zespołem nie ma więc dużo.
Jakakolwiek ocena pracy Macieja Skorży po tych 6 meczach nie będzie adekwatna. Nerwy i zakłopotanie są zrozumiałe. Skoro zdecydowano się na taką zmianę, wiedząc to, że do końca sezonu ciężko będzie pozbierać zespół, to na krytykę trzeba zaczekać do następnych rozgrywek. Dziś trener Skorża odpowiada swoim nazwiskiem za wyniki. Skoro się tego podjął, to jest na to skazany. Jednak nie odpowiada on za stan przygotowania zawodników do rundy wiosennej. Jego praca musi zakończyć się na przygotowaniu taktyki do danego spotkania i rozmowie z zawodnikami. Dziś żadne poważniejsze kroki nie mogą być podejmowane, bo nie ma na to czasu. Przed Maciejem Skorżą okres przygotowawczy, który powinien odbyć się bez większych komplikacji. Wówczas na starcie sezonu 2021/22 będziemy mogli z czystym sumieniem oczekiwać Lecha z pomysłu nowego szkoleniowca. I dopiero wtedy stanowczo podejdziemy do oceny pracy trenera Macieja Skorży.