Obserwuj nas

PZPN

Nieudany debiut Czesława Michniewicza i jak wyjść na Szwecję?

Ostatnim trenerem, który odniósł zwycięstwo w swoim debiucie w reprezentacji Polski był ś.p. Janusz Wójcik. Niestety Czesław Michniewicz, nie zapisał się na kartach historii i nie mógł świętować wygranej w debiucie. W ostatnich sekundach gry honor uratował z rzutu karnego Krzysztof Piątek. Mecz ze Szkocją miał być wielkim sprawdzianem przed finałem baraży, a skończył się wielkim rozczarowaniem…

Miało być sześć planowanych zmian, a było pięć… Wymuszonych

Czesław Michniewicz nie krył swojego pomysłu na ten mecz. Znany ze swojego ustawienia taktycznego w Legii Warszawa został przy ustawieniu trójką obrońców. Ustawienie 1-3-5-2 z dwoma dziesiątkami, mocno ofensywnymi wahadłami oraz wielofunkcyjnymi środkowymi pomocnikami. Miało być wiele zaskoczeń w składzie oraz sześć zmian w drugiej połowie, aby przetestować różnych zawodników. Nie wziął jednak pod uwagę, że po 37 minutach będzie musiał dokonać dwóch wymuszonych zmian. Arkadiusz Milik oraz Bartosz Salamon opuścili boisko z powodu kontuzji. Niestety kontuzja stopera Lecha Poznań okazała się poważniejsza niż zawodnika Marsylii. Trener Michniewicz po meczu powiedział, że Milik zgłosił lekki ból i profilaktycznie opuścił boisko

Z tego, co powiedział Mateusz Borek w trakcie transmisji, chociażby Krystian Bielik miał pierwotnie być zmieniony i zagrać w środku pola. Jednak kontuzja Salamona tak pokrzyżowała szyki, że koniec końców znalazł się w bloku defensywnym z Glikiem i Bednarkiem. Choć nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Co prawda straciliśmy bramkę po fatalnym kryciu w polu karnym w drugiej części spotkania. Ale Czesław Michniewicz mógł przetestować zmiany nie przy remisie, a właśnie w sytuacji, gdzie wynik trzeba po prostu gonić. Szymański i Grosicki – te dwie persony miały rozruszać grę reprezentacji Polski.

 

Szkocki paździerz

Nie szło. Po prostu. To chyba najlepsze określenie czwartkowego meczu na Hampden Park. Reprezentacja Polski pod wodzą Czesława Michniewicza zawiodła. Już nie chodziło nawet o sam wynik, lecz o samą tożsamość taktyczną, którą reprezentowali. Mecz ten miał być sprawdzianem, którzy zawodnicy zasługują na to, aby wyjść na pojedynek o wszystko ze Szwedami. Jednak niewielu pokazało, że są lepsi od dotychczasowych „pewniaków” do składu.

Pierwszą bolączką, którą zauważyłem w tym spotkaniu było przede wszystkim wyprowadzenie piłki od linii obrony. Oczywiście nie mogło zabraknąć „włoskiej sztuczki” Czesława Michniewicza, którą najczęściej stosował Jakub Moder i jego strona. Jednak koniec końców nie uważam, żeby to było jego miejsce do grania w reprezentacji Polski. W wariancie Czesława Michniewicza Piotr Zieliński oraz zawodnik Brighton odgrywali rolę dwóch dziesiątek. Moder starał się schodzić w boczne sektory gry, aby odciążyć w ataku Arkadiusza Milika. Uważam, że zdecydowanie bardziej przydałby się w środku pola, gdzie byłby zawodnikiem box-to-box. Mimo tego, że w Brighton pełni zupełni inną rolę.

***

Szkoci świetnie odcinali drogi do rozegrania przez stoperów, przez co zarówno Bednarek, jak i Salamon (dopóki grał) byli zmuszeni do dalekiego podania na napastnika. Zazwyczaj Arkadiusz Milik przegrywał pojedynki powietrzne. Jednak tutaj duża bura dla środkowych pomocników, którzy mało kiedy zbierali tzw. „drugie piłki”.  Sama Szkocja nie prezentowała nie wiadomo jakiego futbolu, a my byliśmy zdecydowanie gorsi niż oni…

Jak sam szkoleniowiec reprezentacji Polski stwierdził w Kanale Sportowym (video poniżej) jego taktyka opiera się głównie na ofensywnych wahadłowych, którzy swoją grą rozciągają pole gry i robią więcej miejsca kolegom w środkowej części. Lecz zacznijmy od tego, że trzeba mieć ludzi na te pozycje. Nie ma co kwestionować, że Matty Cash jest pewniakiem do gry po prawej stronie. Jednak na przeciwległej flance było, żeby nie użyć wulgaryzmów – dramatycznie. Arkadiusz Reca był najsłabszym ogniwem w układance Michniewicza. Nie radził sobie z Pattersonem, który kierunkowym przyjęciem lub po prostu biegiem omijał naszego reprezentanta Polski. W ataku również nie było szału. Jedna dobra wrzutka na początku spotkania, która mogła doprowadzić do objęcia prowadzenia. Słusznie napisał Marcin Borzęcki po meczu, który słusznie zauważył, że Reca pomimo tylu lat spędzonych we Włoszech, nadal nie potrafi rozwinąć się pod względem rozumienia taktyki. W trzech słowach podsumowując jego grę – „Tymek grzej się!”

Jak powinniśmy zagrać ze Szwecją?

Znając metody stosowane w Legii Warszawa, Czesław Michniewicz nie zmieni swojego ustawienia na mecz ze Szwedami. Jednak znany jest z tego, że doskonale przygotowuje się pod danego rywala. Uważam, że kilka elementów należałoby zmienić, aby udoskonalić system 1-3-5-2 stosowany przez selekcjonera. Oto moja propozycja gry na wtorkowy finał oraz poniżej argumentacja:

Moim zdaniem powinniśmy zagrać bez Grzegorza Krychowiaka. Pomimo tego, że jest on bardzo ważnym elementem kadry, jeśli chodzi o mentalność oraz jedność drużyny. Jednak uważam, że występem ze Szkocją nie zasłużył na miejsce w wyjściowej jedenastce. Patterson uciekał mu jak chciał, a zawodnicy Szkocji mieli zbyt dużo swobody na oddawanie strzałów z dystansu. Zamiast Krychowiaka powinien zagrać Moder, a obok niego w parze Piotr Zieliński. Dlaczego Zieliński powinien grać tak nisko? Otóż już tłumaczę, jak ja, nic nie znaczący człowiek, to widzę.

***

Zieliński w meczu ze Szkocją nie był osobą, która otrzymywałaby podania z drugiej linii. Uważam, że grając nieco niżej może swobodnie schodzić po piłkę od stoperów i unikniemy tym samym popularnej „lagi na Robercika”. Natomiast w obronie zadania defensywne w większości należałyby do Jakuba Modera, który grając w Lechu pokazał, że potrafi grać na tej pozycji. Jeśli chodzi o środek obrony, to oczywistym wyborem Czesława Michniewicza będzie Krystian Bielik, który w razie potrzeby i ewentualnych problemów może wejść jako trzeci pomocnik do rozegrania piłki.

Wahadła to jedna drobna zmiana na lewej stronie, gdzie fatalnego Recę zastąpi Tymoteusz Puchacz. Dlaczego właśnie on, a nie prawonożny Frankowski? No właśnie chociażby ze względu na lepszą nogę zawodnika Trabzonu. Czesław Michniewicz nie przepada, gdy wahadłowy musi przekładać piłkę w bocznej strefie boiska. Atutem Tymka na pewno będzie dośrodkowanie w pełnym biegu (i tutaj zaczynają się salwy śmiechu), czego nie byłbym pewny w przypadku Przemysława Frankowskiego. Patryk Kun? Szkoda, że nie dostał szansy w meczu ze Szkocją, ale myślę, że nie ma co go skreślać w przypadku przyszłych powołań do reprezentacji.

***

Czas na „creme de la creme”, czyli trójka ofensywna, która będzie stanowiła o sile ataku naszej reprezentacji. Wiadomo, że Arkadiusz Milik walczy z czasem, aby wyleczyć drobną kontuzję mięśniową. Jednak zacznę od jednej dziesiątki, którą uważam powinien być Sebastian Szymański. Były zawodnik Legii Warszawa po wejściu na Hampden Park zdecydowanie rozruszał grę reprezentacji Polski. Wykreował Krzysztofowi Piątkowi bardzo dobrą sytuację strzelecką. Poza tym, jeśli Czesław Michniewicz zechce zagrać na dwie „dziesiątki”, to Szymański może pełnić rolę jednej z nich.

W ataku postawiłem na najlepszego piłkarza na świecie oraz Adama Buksę. Dlaczego Adam Buksa? Właściwie to z konieczności, ponieważ absencję zgłosił Krzysztof Piątek i najprawdopodobniej Arkadiusz Milik. W wyniku czego najrozsądniejszym wyborem według mnie będzie zawodnik NE Revolution. We wcześniejszych meczach reprezentacyjnych mogliśmy zobaczyć, że Lewandowski lubi cofać się po piłkę w głąb pola gry. I to właśnie dlatego Buksa został postawiony obok Lewego, ponieważ gdy Lewy zejdzie na pozycję numer 10, Buksa idealnie wypełni jego miejsce i dysponuje podobnymi cechami fizycznymi, jak i piłkarskimi. Zawodnik Bayernu może także zagrać jako druga dziesiątka na przeciwległej stronie do Szymańskiego. Mam tylko ogromną nadzieję, że nasz „Kocioł Czarownic” będzie naszym dwunastym zawodnikiem i nie powtórzy się historia z EURO2020…

 

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej PZPN