
Ekstraklasa wraca już za tydzień. Wraz z powrotem ligi powróci kilka dobrze znanych nam postaci. Część to piłkarze którzy ostatnio grali za granicą lub w I lidze. Niektórzy wrócili do najwyższej klasy rozgrywkowej wraz z beniaminkami. Na czyj powrót możemy czekać już teraz?
Mikołaj Lebedyński (Chrobry -> Stal)
Wychowanek Pogoni Szczecin ma 32 lata, większość swojej kariery spędził w Polsce, a mimo to na najwyższym poziomie rozgrywkowym rozegrał zaledwie 12 spotkań. Teraz ma szansę na znacznie więcej. Lebedyński wzmocnił kompletnie odmienioną kadrowo i osłabioną Stal Mielec. Ubiegły sezon był dla napastnika ze Szczecina udany –zdobył łącznie 12 bramek na zapleczu. Teraz będzie walczył o premierowe trafienie w elicie.
Adam Deja (Arka -> Korona)
To piłkarz do którego mogliśmy już przywyknąć w elicie, gdzie uzbierał ponad 100 występów dla Podbeskidzia, Cracovii i Arki. W ostatnim sezonie był jednym z najlepszych graczy zaplecza i ostatecznie zapracował swoją formą na powrót do elity. Deja prochu już nie wymyśli, ale ma szansę zostać ważnym ogniwem kieleckiej drużyny.
Jacek Kiełb (Korona)
W Kielcach „Ronaldo z Siedlec” to już legenda. Grał w innych zespołach, ale zawsze wracał i tylko przy Ściegiennego ukazywał pełnię swojego talentu. To właśnie dzięki niemu Korona powróciła do elity, to on strzelił gola na wagę awansu z Chrobrym. Teraz będzie chciał przypomnieć o sobie kibicom ekstraklasowych klubów.
Adam Frączczak (Korona)
To piłkarz wyjątkowy. Nie ma pozycji w polu na jakiej w swojej karierze nie grałby Frączczak. Gdy rok temu opuścił Pogoń Szczecin, której jest legendą, mało kto sądził, że zobaczymy doświadczonego piłkarza w ESA tak szybko. Frączczak walnie przyczynił się do awansu Korony i teraz powalczy z nią w lidze.
Konrad Forenc (Korona)
Wiele łączy go z Frączczakiem – obaj są wojownikami, którzy pokonali poważną chorobę. Obaj latami mieli status niedocenianych. Obaj byli latami związani z jednym klubem. Forenc przez długie lata grał w Zagłębiu Lubin, jednak musiał tam toczyć niemal stałą rywalizację z innymi golkiperami. Zwykle przegrywał. Jednak to walczak i człowiek, który idealnie pasuje do Korony Leszka Ojrzyńskiego. Bez problemu bowiem odnalazłby się w legendarnej „Bandzie Świrów”, która grała tu przed dekadą.
Piotr Malarczyk (Korona)
Kolejny po Kiełbie piłkarz z gatunku „wszędzie dobrze, ale w Kielcach najlepiej”. Nieudany epizod w Anglii i nierówne występy w Cracovii i Piaście z którym zaznał gry w Europie – to jego jedyne przygody poza Koroną.
Luka Zarandia (Korona)
Człowiek, który odarł z marzeń Lecha Poznań. Zarandia kibicom kojarzy się głównie z golem strzelonym „Kolejorzowi” w finale Pucharu Polski. Wiosną Gruzin wrócił do Polski po kompletnie straconym okresie w Belgii i średniej wiośnie w I lidze będzie walczył o lepszy okres w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Kamil Zapolnik (Miedź)
Wychowanek Włókniarza Białystok w elicie jak dotąd raczej nie zaistniał. Dwa sezony w Górniku Zabrze są raczej do zapomnienia. Na zapleczu jednak Zapolnik to marka. W Legnicy ma szansę nareszcie zaistnieć w elicie.
Bartłomiej Pawłowski (Widzew)
Pawłowski 10 lat temu był jednym z odkryć sezonu, grając wówczas w Widzewie. Dzięki temu zapracował na transfer do Malagi i zagrał przeciwko Barcelonie. Pawłowski grał w Zagłębiu, Lechii, Śląsku, Zawiszy, tureckim Gaziantep i Koronie. Nie wyciągnął maksa ze swojej kariery. Sezon w Kielcach i sezony w Lubinie to jedyny okres, gdy naprawdę pokazywał swój talent. Poza tym nigdy nie potrafił pokazać pełni potencjału. Teraz ma na to szansę tam gdzie wypłynął.
Paweł Zieliński (Widzew)
Brat Piotra Zielińskiego. Kariery na miarę brata nigdy nie zrobił. Ma jednak na koncie ponad 100 ekstraklasowych spotkań dla Śląska i Miedzi. W ubiegłym sezonie był podstawowym obrońcą Widzewa i na pewno będzie chciał utrzymać ten casus w elicie.
Patryk Lipski (Widzew)
Jeden z największych niespełnionych talentów polskiej piłki. Gdy Lipski grał w Ruchu wróżono mu wielką karierę i grę na zachodzie. Kiedy trafił do Lechii, kibice klubu go „pokochali”. Lechiści dość często szydzili z Lipskiego na przykład pisząc: „PILNE! Patryk Lipski podał prosto piłkę.” Lipski trafił jeszcze do Piasta, ale tam nawet Waldemar Fornalik, który zbudował go jako piłkarza, nie był w stanie tchnąć w niego nowego piłkarskiego ducha. Wiosną trafił do Widzewa i nie przekonywał mnie na zapleczu, ten sezon może być dla niego ostatnią szansą na ratowanie kariery.
Paweł Olkowski (Gazisehir Gaziantep -> Górnik)
Osiem lat temu wyjeżdżał z Polski jako gwiazda Górnika Zabrze i reprezentant Polski. Dziś wraca po straconym sezonie w Turcji, ale wcześniej spędził kilka lat w 1.FC Koeln i Bolton Wanderers. Kibice Górnika bardzo chcieli jego powrotu. On sam zaś chce odzyskać dawną sławę, więc jest to typowa sytuacja win-win.
Makana Baku (Goztepe SK -> Legia)
Rok temu zrobił furorę w Warcie Poznań. Przyszedł na pół roku, doprowadził klub do tego, że zakręcił się on w okolicach pucharów. Piłkarza zachciało pół ligi. Jednak zamiast ekstraklasy Baku wybrał Turcję i dołączył do Goztepe. Sezon nie poszedł po jego myśli i teraz zamierza przypomnieć o sobie kibicom nad Wisłą. W teorii ma łatwiej niż w Warcie, bo obok niego będą biegać nie Zrelak i Kupczak, tylko Kapustka i Kramer.
Damjan Bohar (Osijek -> Zagłębie)
Przez dwa lata w Lubinie był gwiazdą nie tylko klubu, ale całej ligi. Zapracował dzięki temu na transfer do Osijek, gdzie ściągnął go dobrze znający nasz rynek – Nenad Bjelica, Przez dwa lata w Chorwacji nawet nie zbliżył się do tego co pokazywał w Zagłębiu. W Lubinie liczą, że znów będzie gwiazdą, pytanie tylko jak słoweński skrzydłowy będzie po tym czasie wyglądał.
Jarosław Jach (Crystal Palace -> Zagłębie)
Jeżeli kiedyś będzie wybierany najbardziej debilny transfer polskiego piłkarza w dziejach, to transfer Jacha z Zagłębia do Crystal Palace ma szansę na zwycięstwo. Gdyby spytać jakiegoś kibica Crystal Palace o to jak ocenia pobyt Jarosława Jacha w klubie, ten pewnie zacytowałby Connora McGregora i powiedział: „Who’s the fuck this guy?”. Jach przez prawie pięć lat w Palace nie zagrał meczu w pierwszym zespole. Występował przez ten czas w Rakowie Częstochowa, gdzie nie błyszczał i był za słaby na Sheriff Tyraspol. Klub z Naddniestrza co prawda dostał się w ostatnim sezonie do Ligi Mistrzów, ale dla Jacha gra tam była swoistą porażką. Do Zagłębia wraca by ratować karierę, jest w dobrym piłkarsko wieku i może w Ekstraklasie jeszcze coś pokazać. Jednak nie nastawiałbym się na to, że będzie prezentowął się tak dobrze jak przed wyjazdem z Lubina.
