Dla kibiców z Wielkopolski zdobycie mistrzostwa przez Lecha po 7 latach było ulgą. Czas bez najważniejszego trofeum w Polsce dłużył się niemiłosiernie. W końcu jednak ta sztuka się udała w zeszłym sezonie. Lech na mistrzostwo zapracował, ale rozpoczyna się nowy sezon i nowe wyzwania.
W klubie nie chcą, żeby powtórzyła się historia po ostatnim mistrzowskim sezonie w 2015 roku. A w Poznaniu pamiętają to bardzo dobrze. Najpierw euforia, a potem kryzys, szorowanie po dnie tabeli, zwolnienie trenera i ratowanie sezonu, w którym grało się w fazie grupowej europejskich pucharów. Jednak ta nobilitacja w ogóle nie smakowała wobec zepsutego sezonu. Jesteśmy już po dwumeczu z Karabachem i dotkliwej porażce z tym rywalem na wyjeździe. Ligi Mistrzów nie będzie, ale nadal na Lecha czeka przynajmniej jeden dwumecz w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy.
Lech Poznań – zapowiedź sezonu 2022/2023
Transfery z klubu
Najbardziej bolesne jest odejście Jakuba Kamińskiego, który był kluczową postacią i zagrał najlepszy sezon w swojej karierze. Na ten transfer Lech w teorii był przygotowany. Zimą do klubu przyszedł Kristoffer Velde, który miał dostać pół roku na aklimatyzację i przygotowanie się do roli „zastępcy” Kamińskiego. Póki co Norweg musi się jeszcze wiele nauczyć i rozwinąć w wielu aspektach, żeby można było go nazwać solidnym zastępstwem Kamyka. We wtorkowym meczu z Karabachem mógł się podobać w pierwszej połowie (w drugiej każdy zawodnik z Lecha zagrał fatalnie), ale jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Inne odejścia? Kownacki wrócił do Fortuny Düsseldorf, Kędziora do Dynama Kijów. O Kownackiego Lech niby się starał, ale wydaje się, że nic z tego nie będzie. Wielka szkoda, bo to zawodnik, który mógł z konieczności pokryć parę pozycji, a w meczu o Superpuchar Polski z Rakowem Częstochowy upadł mit dwóch równorzędnych „jedenastek” w Lechu. Okazało się, że przydałby się wartościowy zmiennik dla Ishaka.
Po wygaśnięciu kontraktów z Lecha odeszli jeszcze Pedro Tiba i Mickey van der Hart. Do Jagielloni przeniósł się Mateusz Skrzypczak.
Transfery do klubu
Póki co w Poznaniu zameldowali się: nowy bramkarz, za van der Harta przyszedł Rudko. Ciężko nie odnieść wrażenia, że to transfer z łapanki. Może wypali, może nie. Lech od lat ściąga bramkarzy za darmo i nie może znaleźć fachowca na tej pozycji. Rudko też przyszedł na zasadzie wypożyczenia i Kolejorz nie wyłożył pieniędzy (co najwyżej opłata miesięcznych pensji). W meczu z Karabachem Ukrainiec – delikatnie mówiąc – nie miał swojego dnia i spadła na niego zasłużona fala krytyki. Możliwe, że w lidze będzie wyglądał solidnie, ale nie da czegoś więcej.
Za Tibę przyszedł Afonso Sousa i to na papierze wygląda na solidne zastępstwo. Jednak transfer został przeprowadzony za późno. Można usłyszeć z klubu głosy, że jeśli ten zawodnik odpowiednio się zaaklimatyzuje, może być materiałem na gwiazdę ligi. Jak będzie? Zobaczymy.
Kto za Kamińskiego? Przyszedł zimą wcześniej wspomniany Velde, ale Lech skorzystał jeszcze z okazji i wypożyczył Gio Citaiszwiliego z Dynama Kijów. Tego zawodnika zdążyliśmy poznać po występach w Wiśle Kraków w zeszłym sezonie. To trochę typ Kamyka, który lubił sobie schodzić na prawą nogę, a Gio na lewą.
Od zimy Lech wiedział, że potrzebny będzie stoper, bo Rogne odszedł po wygaśnięciu kontraktu. Klub do teraz z tym nic nie zrobił. W kadrze jest dwóch, zdrowych, ogranych defensorów– Satka i Milić. Bartosz Salamon jest wciąż kontuzjowany i stracił cały okres przygotowawczy. Jednak wydaję mi się, że jeśli dojdzie do siebie i zacznie trenować to właśnie on stworzy duet stoperów z Miliciem. W obwodzie jest młody Pingot.
Za Kownackiego jest Szymczak, który wrócił z wypożyczenia z GKS-u Katowice. Wyróżniał się w pierwszej lidze, ale widać, że póki co to jeszcze nie jest ten poziom.
Nowy rozdający
Kibice dalej tęsknią za Maciejem Skorżą, ale też przyglądają się pracy Johna van den Broma. Holender jest bardzo doświadczonym szkoleniowcem i może pochwalić się najlepszym CV wśród trenerów w Ekstraklasie.
Preferuje ustawienie 4-2-3-1. Stosuje wysoką intensywność gry, dominujący futbol, duże zaangażowanie skrzydłowych i bocznych obrońców. Stawia na młodzież. Ma europejskie doświadczenie.
Wydaje się, że wybór Johna van den Broma na trenera jest sensowny, ale wiadomo – wszystko wyjdzie w praniu. Tym bardziej, jeśli Holender tak zaczyna przygodę w klubie. Trener musi szybko podnieść zespół w krótkim czasie po blamażu z Karabachem i dotrzeć do piłkarzy, którzy są bez formy. Można było zauważyć we wtorkowym spotkaniu, że jest takich wielu.
Młodzieżowiec
Zgodnie z nowymi przepisami, kluby nie muszą mieć przez cały mecz przynajmniej jednego młodzieżowca na murawie. Teraz trzeba osiągnąć min. 3000 minut za sezon, żeby nie dostać kary finansowej z zastrzeżeniem, że za mecz można „wyciągnąć” max. 270 minut. Oznacza to, że jeśli będą akurat jakieś ważne mecze Lecha z Legią czy Rakowem to można wyjść najmocniejszą jedenastką bez wystawiania młodego zawodnika.
Powstaje pytanie: czy w takim razie Lech będzie grał zawsze młodzieżowcem? Wiemy, że klub lubi stawiać na młodzież i nawet jak nie było tego przepisu to w zespole zawsze tacy piłkarze grali.
Po odejściu Kamińskiego w Lechu nie ma wyklarowanego młodzieżowca. Taki status stracił już Skóraś, a co z resztą?
Wspominałem o Filipie Szymczaku. Zaliczył dobry sezon w GKS-ie Katowice. Docelowo jest napastnikiem, ale tam występuje Ishak. Próbowany był na „dziesiątce”, ale wydaje się, że nie wyszło to najlepiej i sam zawodnik czuje się najlepiej ustawiony na szpicy.
Filip Marchwiński, wedle tego co Lech chciał osiągnąć rozwijając go, powinien być już takim modelowym młodzieżowcem. Ba, on powinien już regularnie grać w składzie Lecha. Zaliczył już sporo występów na seniorskim poziomie, ale nie umie zrobić kroku naprzód. Nie umie albo nie ma na tyle umiejętności, na których objawienie nadal wielu czeka. Potencjał jest, ale nie ma dobrej gry. Pewnie będzie łapał swoje minuty, ale czy to jest ten sezon, w którym zacznie dojeżdżać tempem rozwoju? Ja szczerze wątpię, ale oby mnie życie zweryfikowało.
W klubie są jeszcze bramkarze: Krzysztof Bąkowski i Karol Drażdżewski. Chociaż oni są bez większych szans gry i możliwe, że pójdą gdzieś na wypożyczenie. Jest młody środkowy obrońca Maksymilian Pingot, ale w tym przypadku mówi się o wypożyczeniu do GKS-u Tychy. Na swoje szanse czekają: Czekała, Antczak i Kozubal. Jest to melodia przyszłości i mają jeszcze długą drogę do składu.
Wydaje się, że najwięcej minut zbierać będą Szymczak z Marchwińskim, ale jednocześnie widać, że ten sezon będzie słabszy w Lechu pod względem młodzieżowca.
Cele na ten sezon
Marzeniem kibiców i działaczy byłaby obrona mistrzostwa. Trzeba jednak wziąć jeden czynnik pod uwagę, tzn. europejskie puchary. Lech odpadł już z kwalifikacji do Ligi Mistrzów i zostają jeszcze kwalifikacje do Ligi Konferencji Europy. Trzeba jednak przejść 3 rundy, czyli rozegrać sześć dodatkowych spotkań w lipcu i sierpniu.
Sądzę, że raczej Lech nie awansuje do fazy grupowej, ale życie lubi zaskakiwać i życzę piłkarzom, żeby awansowali. Tak jak innym polskim drużynom. Jeśli awansują to co wtedy? Wtedy wychodzi sytuacja z grą co 3 dni od lipca do listopada. Piotr Rutkowski sam mówił, że polskie kluby nie umieją tak grać, więc może to być pocałunek śmierci dla drużyny w rundzie jesiennej.
Moje przewidywania: jeśli Lechici nie awansują w Europie, to realna jest walka do samego końca sezonu o mistrzostwo i bycie na podium. W Pucharze Polski minimum to finał.
Jeśli jednak Lech awansuje to może przyjść kryzys. Ważne, żeby go uniknąć albo przezwyciężyć. Wiemy jak takie sezony kończyły się dla polskich klubów. Przykład pierwszy z brzegu to zeszłe rozgrywki i sytuacja Legii Warszawa. Polskie kluby muszą zacząć się uczyć a błędach, bo inaczej europejskie puchary to nadal będzie zamknięty obieg.
Przewidywany skład na sezon 2022/2023