Lech Poznań w drugiej rundzie eliminacji Ligi Konferencji podejmował Dinamo Batumi. Kolejorz musiał zmazać plamę, jaką była konfrontacja z Karabachem oraz przerwać serię 3. przegranych spotkań z rzędu.
Problemy kadrowe
Kolejorz przed tym spotkaniem miał bardzo duże problemy kadrowe. Kontuzjowanych było łącznie 5 piłkarzy, a przed spotkaniem wypadł Pingot, który miał jelitówkę. Przez to na stoperze musiał zagrać Barry Douglas. Szkot w swojej 16-letniej karierze tylko 5 razy zagrał na tej pozycji. Problemy żołądkowe miał również Satka jednak on zdołał wystąpić w tym spotkaniu.
Michał Skóraś show
Lech otworzył wynik już w 10. minucie. Michał Skóraś huknął z 30. metrów niczym Jakub Moder i kibice Lecha mogli się cieszyć z prowadzenia.
https://twitter.com/sport_tvppl/status/1550160542291083269?t=A3FBkK9MY4ZjNIqaCkrRzg&s=19
8 minut później Polak znów zaskoczył gruzińskiego bramkarza, jednak tym razem piłka trafiła w słupek. Chwilę później mieliśmy już 2:0 dla Kolejorza. Ishak odebrał piłkę w środku pola i zagrał do Amarala, a Portugalczyk pewnie uderzył w lewy dolny róg bramki. Chwilę później strzelec 2. gola zagrał prostopadłą piłkę do Skórasia, a ten miał sytuację sam na sam z bramkarzem, jednak fatalnie spudłował. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze i w 33. minucie 22-latek dostał podanie od Velde, oddał strzał, który odbił się od obrońcy, i wpadł do bramki zdezorientowanego Kupatadze. Do końca pierwszej połowy blisko zdobycia kolejnej bramki dla gospodarzy był jeszcze Douglas, ale bramkarz gości przeniósł ponad poprzeczkę strzał Szkota z rzutu wolnego. Pierwsze 45 minut można podsumować jednym słowem: dominacja.
Przypieczętowanie zwycięstwa
Gruzini nie dochodzili praktycznie do żadnych okazji. Po przerwie nic się nie zmieniło i Lechici nadal przeważali w tym starciu. W 67. minucie gola strzelił Amaral, po pięknym prostopadłym podaniu Velde. Swoje szanse jeszcze mieli Tsitaishvili i Kozubal, ale gwóźdź do trumny wbił Ishak. Podawał do niego Sousa, dla którego była to pierwsza asysta w nowym klubie.
Łyżka dziegciu w beczce miodu
Dla fanów Kolejorza to spotkanie przyniosło praktycznie same plusy. Przebudził się Amaral, dobre wejście z ławki zaliczył Sousa, a dwie asysty zanotował krytykowany za ostatni mecz Kristoffer Velde. Łyżką dziegciu w tej beczce miodu był występ Artura Rudko. Raz zamiast złapać piłkę, to ją odbił, do tego zamiast wybić piłkę daleko, to zagrał ją do rywala, a wisienką na torcie była sytuacja z 72. minuty, kiedy to w sytuacji w polu karnym sfaulował zawodnika gości i tylko spalony uratował go przed sprokurowaniem rzutu karnego.
Pasjonat polskiej piłki nożnej, fan talentu Michała Skórasia.