Obserwuj nas

Legia Warszawa

Nawarzyć piwa i wypić [KOMENTARZ ZE STADIONU]

Historyczny klasyk na remis. W meczu 6. kolejki PKO Ekstraklasy Legia Warszawa musiała podzielić się punktami z Górnikiem Zabrze. W tym meczu było dosłownie wszystko. Gorąca atmosfera na trybunach, fatalne błędy, piękne parady bramkarzy, a nawet czerwone kartki. Patrząc na wynik po pierwszej połowie, to goście mogą żałować, że nie wywieźli trzech punktów ze stolicy Polski. Gospodarze pokazali niesamowity charakter w drugich trzech kwadransach. Kilku zawodników zawiodło na całej linii. Kto optycznie był lepszy na boisku? Czy Legia słusznie doprowadziła do remisu? Zapraszam na „Komentarz ze stadionu”.

Gospodarze spali, a goście grali

Po bardzo dobrym meczu z Widzewem Łódź, Legia Warszawa pewnie nie tak wyobrażała sobie swój kolejny domowy mecz. Kosta Runjaić nie zdecydował się zmieniać zawodników, którzy wybiegli w piątkowy wieczór na murawę przy Łazienkowskiej. Jednak odnosiłem wrażenie, że bardzo dużo zawodników myślami było gdzieś zupełnie indziej, a na pewno nie na meczu z Górnikiem Zabrze. Goście postawili dość wysoko poprzeczkę, którą trzeba było przeskoczyć. Co prawda oba zespoły starały się grać wysokim pressingiem, aby odcinać wszelkie mozliwe korytarze do wyprowadzenia futbolówki i zmusić przeciwnika do błędu. Jednak zdecydowanie lepiej wychodziło to gościom, którzy atakowali Legię jako cały zespół, a nie jako jednostki.

W pewnych fragmentach pierwszej połowy można było dostrzec, że do pressingu na Górniku Zabrze podchodzą tylko Josue oraz Muci. Mimo że był wyraźny sygnał od jednego i drugiego, aby cały zespół zaangażował się w ich plan szybkiego odebrania piłki na połowie rywala. Górnik dzięki temu, że miał przewagę liczebną przy rozegraniu, na spokojnie wychodził z piłką z własnej połowy. Bardzo dobre wrażenie zrobił Robert Dadok, który świetnie wykorzystywał słabą dyspozycję Ihora Kharatina. Ukrainiec fatalnie ustawiał się w linii pomocy z Kapustką, dzięki czemu pomocnik Górnika miał mnóstwo przestrzeni pomiędzy liniami. Sam trener Runjaić po meczu nie ukrywał rozczarowania:

– Pierwsza połowa była katastrofalna. Zagraliśmy bardzo słabo. Górnik był agresywny, mocno nas atakował i dominował grę. Byłem negatywnie zaskoczony postawą zespołu. Przegrywaliśmy pojedynki, traciliśmy drugie piłki, nie potrafiliśmy utrzymać się przy futbolówce. Pozwoliliśmy na zbyt wiele Górnikowi, ale rywale zagrali bardzo dobrze – powiedział na konferencji pomeczowej  trener Kosta Runjaić.

***

Dało się odczuć, że wróciły demony z sezonu 2021, kiedy Legia zupełnie nie mogła odnaleźć swojego stylu gry. Zupełnie nie istniały skrzydła. Chociaż świetną sytuację po odebraniu piłki na połowie Górnika miał Paweł Wszołek. Skrzydłowy Legii zawahał się w pierwszym momencie, co zaważyło na całej akcji. W dalszej części nie wynikło już nic poważnego. Makana Baku? Był po prostu wpisany do protokołu meczowego.

https://twitter.com/TomekSzejok/status/1560737308760051714

– Spodziewaliśmy się, że Górnik zagra agresywnie, ale ich zdecydowany pressing trochę nas zaskoczył. Zawodnicy gości grali bardzo wysoko i uniemożliwiali nam grę od tylu. Być może w niektórych sytuacjach powinniśmy zagrać prostszą i szybszą piłką. W pewnym momencie meczu przegrywaliśmy już 2-0 i całe szczęście udało się osiągnąć remis. – powiedział Bartosz Kapustka po meczu z Górnikiem Zabrze.

Gościnna Warszawa

Zawodnicy Górnika Zabrze po meczu z Rakowem Częstochowa otwarcie mówili, że ćwiczyli stałe fragmenty gry, aby dopracować w miarę do perfekcji pewne zachowania. Chcieli w ten sposób zmaksymalizować powodzenie na strzelenie bramki. I wtedy im się udało, za sprawą Paluszka. Czy obrońca Górnika również w piątek zameldował się na liście strzelców? Nie inaczej! Janża idealnie dośrodkował na 2-3 metr od bramki Tobiasza, tam najwyżej wyskoczył Paluszek, który spokojnie umieścił piłkę w siatce. Wydaje mi się, że doszło do braku komunikacji pomiędzy stoperami a Tobiaszem. Widać, że Legia jest ustawiona w strefie, a Paluszek swobodnie wyskakuje do piłki. Mam wrażenie, że w tej sytuacji młody bramkarz Legii podjął złą decyzję i stanowczo z kolanem w górze powinien wyjść do piłki.

https://twitter.com/_Ekstraklasa_/status/1560708370780377089

Znów Legia mentalnie nie radziła sobie po stracie bramki. Niektórzy zawodnicy na boisku mieli spuszczone głowy i tylko czekali, aż sędzia Kuźma da znać, aby udać się na przerwę. Kiedy już po przerwie zawodnicy wyszli na plac, ponownie gospodarze zaprezentowali swoją bardzo dobrą warszawską gościnność. Tym razem beneficjentem był Krawczyk, który zachował się jak zabrzański lis pola karnego. Idealnie wykończył piękną asystę głową Filipa Mladenovicia. Naprawdę ciężko jest mi pojąć, dlaczego lewy obrońca Legii zagrywał piłkę w kierunku środka bramki Tobiasza. Piłkarskie abecadło mówi, że nigdy nie wybija się piłki w światło bramki. Po stracie gola nastąpił wyraźny spadek koncentracji u Filipa. Nie zachowywał się jak piłkarz, któremu zależało na doprowadzeniu do remisu. Stworzył kolejną groźną sytuację dla Górnika, gdzie za krótko podawał do Tobiasza.

– Jest to dla nas cenna lekcja, z której wyciągniemy wnioski. Dziękuję bardzo kibicom, którzy stworzyli niesamowitą atmosferę. Już w piątek zagramy ważny mecz ze Stalą Mielec i musimy podejść do tego spotkania z maksymalną koncentracją.  – powiedział po meczu Bartosz Kapustka.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1560718625937494016

 

Warzenie piwa i charakter

Słynne przysłowie mówi, że prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym jak zaczynają, ale po tym jak kończą. Przysłowie idealnie obrazuje końcówkę piątkowego spotkania. Górnik miał już właściwie zwycięstwo w garści i w spokoju mógł oczekiwać na końcowy gwizdek. Oczywiście, Legia napierała jak tylko mogła. Sam Kosta Runjaić powiedział, że w końcówce rzucił wszystko co miał, aby wywalczyć chociaż punkt. I finalnie opłacało się. Jednak to, co zrobili goście wołało o pomstę do nieba. W kilka minut zaprzepaścili to, co starali się wypracować przez całe spotkanie. Głównym aktorem tego blamażu był Jensen, który zaliczył fantastyczny dublet. Najpierw postanowił sfaulować Artura Jędrzejczyka, trafiając obrońcę Legii w twarz. Dzięki czemu Josue wykorzystał rzut karny i już tylko gol dzielił gospodarzy od doprowadzenia do comebacku.

https://twitter.com/AHaman1916/status/1560734596161052673

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1560733452559089665

Jednak stoperowi Górnika było mało. Kilka minut później zachował się jak trampkarz i mając na koncie żółtą kartkę postanowił w bocznej strefie boiska sfaulować Carlitosa, który przyjęciem kierunkowym zwiódł rywala. Finalnie otrzymał za to drugi żółty kartonik i w samej końcówce osłabił swój zespół. I to właśnie w kluczowej akcji spotkania zabrakło trzeciego stopera, który asekurowałby Janickiego. Rafał zupełnie zgubił krycie i Lindsay Rose doprowadził do remisu, a comeback stał się faktem.

Kibice Górnika, którzy przyjechali do Warszawy nie dowierzali temu, co się stało. Sam trener Gaul po meczu był zaskoczony decyzją o podyktowaniu rzutu karnego. Jednak czy słusznie? Czy, aby nie powinien mieć pretensji do Jensena, który nieświadomie robił kołowrotek rękami we własnym polu karnym? Moim zdaniem karny był jak najbardziej słuszny. Obrońca nierozważnie machał rękami na lewo i na prawo, co spowodowało, że obrońca Legii wyraźnie dostał w twarz. Cała praca włożona w to spotkanie przez Górnik Zabrze została zaprzepaszczona przez jednego zawodnika. Legia w końcówce pokazała charakter i niesiona okrzykami z trybun zdołała wywalczyć punkt.

 

Koncentracja i niedokładność, czyli oceny pomeczowe

Trudno wskazać kogokolwiek z Legii, kto zdecydowanie wyróżniałby się na tle reszty zespołu. Naprawdę to było spotkanie, w którym było mnóstwo niedokładności. Szczególnie w fazie wyprowadzania piłki do tyłu oraz w fazie przyspieszenia akcji w ofensywie. Bardzo dobrze było to widać w grze Lindsaya Rose oraz Ihora Kharatina. Stoper warszawskiej drużyny ma od dłuższego czasu problem z koncentracją przez całe spotkanie. Są momenty, w których Lindsay’owi po prostu odcina prąd i myślenie nie istnieje. Było to widać przy sytuacji z Cholewiakiem oraz przy komunikacji z Tobiaszem. Owa komunikacja strasznie kulała i czasem miałem wrażenie, że Kacper leciał w ciemno po piłkę, mając w podświadomości, że Rose może zrobić coś niedobrego.

Jeśli chodzi o Kharatina, to największy minus meczu, jeśli chodzi o zespół gospodarzy. Myślami był zupełnie gdzie indziej. Po kilku słabych zagraniach nie był w stanie wrócić na swój poziom. Ustawiał się fatalnie, o rozgrywaniu piłki już lepiej nie wspominać. O dziwo bardzo dobrą zmianę za Ukraińca dał Bartosz Slisz, który rozegrał dobre zawody. Nie popełniał głupich błędów i wybierał opcje do gry, których był w stu procentach pewien. Jestem ciekaw, czy Polak w następnym meczu ze Stalą Mielec znajdzie się w wyjściowej jedenastce.

***

Z plusów na pewno warto zanotować wejście Carlitosa. Hiszpan pokazał, że wystarczy mały ruch bez piłki, aby zgubić przeciwnika. Widać, że jest to napastnik, który nie boi się wziąć odpowiedzialności na siebie, czy uderzyć z daleka. Nie wyglądał również źle jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne. Można powiedzieć, że był to swego rodzaju przełom w grze warszawskiej drużyny. Jeden z pozytywnych impulsów, który doprowadził do tego, że w tabeli były mistrz Polski może dopisać sobie jeden punkt.

Naprawdę gospodarze mogą żałować pierwszych 45 minut. Nie było w nich sportowej złości i chęci zwycięstwa. Kompletnie nie realizowali planu, który nakreślił im trener Runjaić. Widać było, że na boisko nie wyszedł zespół, a indywidualności. Jednak koniec końców pokazali charakter, którego w poprzednim sezonie zabrakło. Jestem pewien, że gdyby w takiej sytuacji znalazła się Legia Warszawa z poprzedniego sezonu, to Zabrzanie na spokojnie mogliby dopisać trzy punkty w tabeli. Jednak goście nawarzyli sobie tyle piwa, że odbiło się to u nich czkawką, która kosztowała ich dwa punkty.

 

Oceny w skali 1-10 (wyjściowa 5)

Tobiasz – 6

Johansson – 3

Jędrzejczyk – 5

Rose – 4

Mladenović – 3

Wszołek – 4

Kharatin – 2

Kapustka – 4

Josue – 7 (MVP)

Baku – 3

Muci – 4

Slisz – 6

Augustyniak – 5

Carlitos – 6

Pich – 5

Rosołek – grał zbyt krótko

 

 

 

 

1 Comment

1 Comment

  1. Pingback: Hat-trick Kamila Wilczka w popisowym meczu Piasta #MinąłWeekend - 6. kolejka | WATCH EKSTRAKLASA

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Legia Warszawa