
Pewna teoria mówi, że ruch skrzydeł motyla w Amazonii może wywołać dłuższy dzień pracy w magazynie Amazona… czy jakoś tak. Czy pójście na skróty raz może rzutować na lata? Jedno otwarcie drzwi zmienić życie? Muśnięcie piłki je zatrzymać? A jeden mecz odmienić całą dyscyplinę? Jak czytać efekt motyla w kontekście futbolu?
Handel, mistrz, degradacja, odbudowa
W 2007 roku Zagłębie Lubin zostało mistrzem Polski, przełamując nieco sensacyjnie duopol krakowsko-warszawski. Zdaniem wielu Zagłębie, za którym stał potężny sponsor miało rzucić wyzwanie Wiśle, Legii i Lechowi, i na długie lata zaistnieć co najmniej blisko podium. Sezon później Zagłębie relegowano z ligi za ustawienie spotkania z Cracovią 13 maja 2006 roku. Po spadku odeszły największe gwiazdy, a Zagłębie mimo szybkiego powrotu, nigdy nie wróciło na szczyt. Od tego czasu Miedziowi zdążyli ponownie zlecieć z ligi i raptem raz zająć miejsce na ligowym podium. Do dziś sukces zespołu Czesława Michniewicza wspomina się z rozrzewnieniem i zastanowieniem, co by było, gdyby nie karna degradacja w 2008 roku.
Mała kulka przekreśliła karierę
Nie tylko kluby to spotyka. Często jedno, błahe wydawałoby się wydarzenie z życia piłkarza ma wpływ na jego przyszłość. Po odejściu Grzegorza Króla z Amiki Wronki do Szczakowianki Jaworzno piłkarza chciał u siebie Lech Poznań. Miał on tylko pojechać do PZPN i wykupić swój kontrakt. Nie dotarł do siedziby związku, a do pobliskiego kasyna, gdzie przegrał nieswoje pieniądze. Jednakże za brak transferu nie odpowiadał wcale moment wejścia do kasyna tego konkretnego dnia. Tylko dzień kilka lat wcześniej, nim stał się on wielką gwiazdą Amiki. Doprowadziło to do okrutnego nałogu, który zniszczył świetnie zapowiadającą się karierę.
Gol, gol, gol
Odłóżmy Polskę i przenieśmy się za ocean. W 1994 roku Kolumbia wypadła słabo na mundialu rozgrywanym w USA. W meczu z gospodarzem turnieju Andres Escobar strzelił bramkę samobójczą, co przyczyniło się po części do porażki jego zespołu. 10 dni później Escobar został zastrzelony, a jego morderca po każdym oddanym strzale krzyczał: „gol, gol, gol”. Jedno dotknięcie piłki kosztowało go życie. Kto by przewidział, że bramka samobójcza doprowadzi do odebrania życia piłkarzowi.
Anglików oszukano, Irlandia skrzywdzona
Na koniec dwa wydarzenia w świecie futbolu powiązane z mundialem w RPA. Oba z nich, choć wtedy nie zdawaliśmy sobie jeszcze z tego sprawy, doprowadziły do tego, że w 2017 roku pojawiła się technologia VAR. To właśnie te dwie sytuacje sprawiły, że początkowo eksperymentowano z dodatkowymi asystentami, a także powołano technologię goalline, która była zapowiedzią VAR. Cofnijmy się najpierw do roku 2009. Targana kryzysami reprezentacja Francji pokonuje z trudem Irlandię w barażu i zapewnia sobie bilety na Czarny Ląd. O zwycięstwie Tricollores mówi cały świat. Jednak nie ze względu na to, że był to wielki sukces, mówią o podaniu Thierry’ego Henry do Williama Gallasa. Piłkarz Barcelony pomógł sobie ręką, co widział cały świat, ale nie widzieli sędziowie.
Drugim momentem, który zmienił wiele w światowej piłce był mecz 1/8 finału tego turnieju pomiędzy Niemcami i Anglią, zakończony wynikiem 4-1 dla Niemców. Frank Lampard trafił do siatki, po czym Manuel Neuer wyciągnął piłkę i wyrzucił na boisko. Sędzia nie przerwał gry. Cały świat widział dokładnie, że piłka przekroczyła wówczas całą swoją objętością linię bramkową, ale arbiter nie miał szansy cofnąć swojej decyzji. Anglicy opadli z sił i wściekli na decyzje prowadzącego mecz Jorge Larriondy odpadli z turnieju. Te dwa wydarzenia wywołały dyskusję, której dziś zawdzięczamy technologię VAR.
