Mówi się, że dobry sędzia to ten, który stoi w cieniu. Jeśli chodzi o boisko – zgoda. Niestety polscy sędziowie ostatnio przez swoje decyzje robią za gwiazdy ekstraklasowej estrady. Powiedzieć, że potrzebny jest im zespół PR-owców, to nic nie powiedzieć.
Kolejka cudów
W słowniku polskiego kibica znajduje się takie określenie jak ,,niedziela cudów”, związana z jednym z najbardziej ,,sprzedajnych” dni w polskiej piłce. O ile mam nadzieję, że te czasy nigdy nie wrócą, to z cudami w wykonaniu polskich arbitrów mamy do czynienia nadal. A ostatnia kolejka była wręcz wisienką na torcie.
Żeby była jasność: nie sugeruję, że nasi sędziowie są tendencyjni. Słowo ,,korupcja” w polskich warunkach jest mocno negatywnie nacechowane. Choćby z tego względu – oprócz argumentu profesjonalizmu – nikt nie zgodzi się kupić czy sprzedać meczu. Jednak parafrazując wypowiedź trenera Cecherza, na ten moment uznaję, że polscy arbitrzy są po prostu słabi.
Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną
Każdy kto śledził 9. kolejkę Ekstraklasy, mógł zakrzyknąć za Ryszardem Rynkowskim: ,,Nie pędź tak, proszę. Daj odpocząć!”. Praktycznie każdego dnia mieliśmy do czynienia z kontrowersyjną decyzją sędziego. Rakoczy wjeżdża sankami w Nunesa? Żołta kartka! Kuciak z wrocławskiego boiska robi ring? Żółta kartka! Dlaczego taki werdykt wydali sędziowie? W sumie nie wiadomo.
Za czasów ,,sprzed VAR”, sędziów usprawiedliwiał fakt bycia człowiekiem. A ten ma to do siebie, że może się pomylić. Ba, każdy kibic nawet teraz wybaczy błędną decyzję arbitrowi, jeśli ona w porę jest naprawiona. Jednak nawet przy pomocy kamer śledzących zdarzenia boiskowe i zespole pomocników, nadal mamy do czynienia z sędziowskimi kwiatkami. Po takich akcjach, wielu kibiców przychyla się do zdania: ,,VAR szkodzi polskiej piłce”. Otóż nie – to złe korzystanie z VAR-u szkodzi polskiej piłce.
Czy nóż może szkodzić człowiekowi? Ludzie, którzy używaliby go tylko do zabijania – pewnie odpowiedzieliby twierdząco. Za to kucharze postukaliby się w głowę na wieść o takim pytaniu. Wspomniany system VAR tak jak nóż – to tylko narzędzie. Natomiast ostatnie lata w futbolu pokazały, że może być naprawdę pomocne.
Dajcie sędziom mówić
Dzisiejszy świat ciągle dostosowuje się do życia w przestrzeni medialnej. Nie inaczej jest w futbolowej niszy. Obecnie możemy porozmawiać z dziennikarzami czy to podczas pokojów Twitterowych, czy to poprzez wymienianie wiadomości w social mediach. Podobnie jest z piłkarzami. Ci z młodego pokolenia coraz częściej sami udzielają się na Twitterze czy Instagramie. Przykładami choćby – Kacper Tobiasz czy Kacper Bieszczad. Skoro przedstawiciele Ekstraklasy mogą otworzyć się na kibica, to dlaczego nie robią tego sędziowie? Popularność profili arbitrów: Rafała Rostkowskiego czy Łukasza Rogowskiego, jasno sugeruje, że kibic szuka wyjaśnienia, dlaczego dana decyzja została podjęta tak, a nie inaczej.
Małe kroki
Nie chcę zmuszać polskich sędziów do nagłego otworzenia się na obecność w social mediach. Nie każę też panom Marciniakowi i Raczkowskiemu tańczyć do różnych melodii na Tik-Toku jak robił to Robert Lewandowski. Jednak jako obserwator Ekstraklasy naprawdę doceniłbym fakt, gdyby np. na koncie Ekstraklasy, na Twitterze czy FB, pojawił się filmik z wypowiedzią sędziego. Tam np. sędzia Lasyk wyjaśniłby, dlaczego Rakoczemu pokazał żółtą kartkę.
Tu naprawdę nie chodzi o hejt czy wzywanie arbitrów na kibicowski dywanik. Myślę, że większość z nas nie zna wszystkich zasad obowiązujących na boisku. A skoro ktoś za egzekwowanie tych zasad pobiera pieniądze, to też powinien umieć się z tego wytłumaczyć. Zresztą mnie osobiście bardziej przekonałoby: ,,Tak, pomimo VAR w tamtym momencie się pomyliłem” niż obojętne milczenie. Dlatego, drogi PZPN-ie – niech wypowiedzi sędziów zagoszczą pod strzechami. Inaczej presja na nich i ,,zły” PR tylko przybiorą na sile, a to Ekstraklasie i całej polskiej piłce jest zupełnie niepotrzebne.
Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.