Polska wie już z kim zagra w grupie el. Euro 2024. Naprzeciwko Biało-Czerwonym stanie Republika Czeska, Albania, Mołdawia i Wyspy Owcze potocznie zwane Farerami. Z każdym z tych krajów wiele nas łączy, a w najlepszej lidze Polski widzieliśmy przedstawicieli większości tych państw. Polacy również grali na ziemi naszych rywali.
Polak i Czech dwa bratanki
Piłkarskie relacje polsko-czeskie mają sporą historię. Wszyscy pamiętamy test-mecz za czasów Benhakkera z wielkim występem Wojciecha Łobodzińskiego. Są i czarne wspomnienia. Tu chociażby warto wymienić narodową tragedię na wrocławskim stadionie w trakcie Euro 2012. Po raz ostatni graliśmy z Czechami w początkach kadencji Jerzego Brzęczka. Przegraliśmy.
W naszej lidze od lat nie ma sezonu bez Czecha. Obecnie to chociażby Tomas Petrasek. Polacy w Czechach to nie jest jednak popularna sytuacja. Czeska Gambrinus Liga nie jest popularnym kierunkiem dla naszych rodaków. Kilka lat temu na zapleczu tej ligi grał Łukasz Pielorz, sporo Polaków grało w MFK Karvina, ale ostatnim czeskim ekstraklasowiczem rodem z Polski był Kamil Adamek. Znany z gry dla Podbeskidzia, Korony i Wigier napastnik, niespełna dekadę temu przewinął się przez Fotbal Trzyniec.
Gang Albanii
Z Albańczykami graliśmy niedawno, w eliminacjach mundialu. Wówczas podaliśmy większość informacji o tej reprezentacji i jej futbolu.
Zapraszamy TUTAJ
Dziś warto dodać, że w lidze albańskiej mamy Polaka. To Ariel Borysiuk.
Futbol na zimnych kamieniach
Wyspy Owcze nie są najwspanialszym piłkarskim miejscem świata. Kraj nigdy nie doczekał się udziału w międzynarodowej imprezie czy klubu w pucharach. Od paru lat jednakże poziom futbolu na tym skalistym lądzie się poprawia. Wyspy słyną z pięknych krajobrazów, bardzo interesującego systemu penitencjarnego i pysznej baraniny. Reprezentacja Polski nie grała z Wyspami Owczymi już długie lata – ostatni raz mierzyliśmy się 16 lat temu, towarzysko we Wronkach. Wygraliśmy 4-0, gole strzelali Saganowski, Rasiak (dwa) i Mila. Na boisku oglądaliśmy Macieja Sherfchena, Marcina Kusia, Łukasza Sosina i Piotra Gizę. Dawne dzieje.
Nieco nowszymi czasami są mecze młodzieżówki Czesława Michniewicza. W trakcie eliminacji młodzieżowego Euro U-21 podopiecznym Michniewicza (w tym obecnym kadrowiczom Grabarze, Wietesce i Piotrowskiemu) udało się dwukrotnie jedynie zremisować z Farerami. Wówczas wyniki te uznano za skrajną kompromitację.
Na Wyspach Owczych od lat grają polscy piłkarze. To chociażby Michał Przybylski, który miał też epizod w Widzewie Łódź i Łukasz Cieślewicz, który swego czasu otrzymywał propozycję gry w kadrze Wysp Owczych.
Różne kraje
Mołdawski futbol od lat tkwi w impasie. Reprezentacja tego położonego między Rumunią i Ukrainą kraju od lat jest w europejskiej V lidze. Trochę inaczej wygląda sytuacja futbolu klubowego w Mołdawii. Sheriff Tyraspol w ubiegłym sezonie awansował do Champions Leauge i potrafił nawet powalczyć z Realem Madryt jak równy z równym. Jego barwy reprezentował wówczas Jasurbek Jakszibojew wypożyczony z Legii Warszawa. Problem w tym jednak, że Sheriff nie jest klubem mołdawskim.
Mołdawia bowiem składa się zasadniczo z dwóch kompletnie różnych państw. Proeuropejskiej Republiki Mołdawii, która kulturowo znajduje się blisko Rumunii i Naddniestrza – nieuznawanego przez cały świat prorosyjskiego państewka ze stolicą w Tyraspolu. Tyraspol i Kiszyniów od lat rywalizują ze sobą o prym w państwie, ale w futbolu stołeczne kluby nie mają szans z Sheriffem, który zdominował rozgrywki. W jego barwach grali nawet Polacy – Ariel Borysiuk i Jarosław Jach.
Demony fornalikowe
Polacy nie mierzyli się z Mołdawią od ośmiu lat, gdy na ostatnim w dziejach zimowym zgrupowaniu ligowców za kadencji Adama Nawałki biało-czerwoni ograli omawiany zespół. Kilka miesięcy wcześniej miał miejsce mecz, który idealnie opisuje najmroczniejsze czasy polskiej piłki w XXI wieku. Kadencja Waldemara Fornalika to czas gdy oglądając mecze kadry ludzie zastanawiali się głównie: czy tym razem nie będzie kompromitacji. Takową był mecz w Kiszyniowie w czerwcu 2013 roku. Remis z Mołdawią po mizernej grze, długie minuty dominacji gospodarzy i brak zalążka czegoś dobrego. To zdaniem wielu jeden z najgorszych meczów Polski w XXI wieku. Na boisku obejrzeliśmy wtedy chociażby Eugena Polańskiego, Marcina Komorowskiego i Artura Boruca. Jedyną większą wtopą Polaków na terenach Mołdawii była przegrana z Turkami bitwa pod Cecorą w 1620 roku.
Mołdawscy zawodnicy rzadko trafiali do ekstraklasy, ale warto powiedzieć o jednym graczu. Grał on zresztą w tym niesławnym starciu z Polakami. To Alexandru Suvorov, jedna z największych gwiazd tamtejszego futbolu. Spędził on 3 lata w Cracovii, zagrał blisko 50 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej i swego czasu był ważną postacią „Pasów”.