Obserwuj nas

Minął weekend

Klasyk bez rozstrzygnięcia #MinąłWeekend – 22. kolejka

Widzew nie daje się pokonać przy Łazienkowskiej. Zagłębie pod wodzą Waldemara Fornalika pnie się do góry. Wart rozbija Koronę, a Górnik przełamuje się po prawie czterech miesiącach – to wszystko wydarzyło się w 22. kolejce Ekstraklasy.

Raków odwrócił wynik

Jagiellonia Białystok 1:2 Raków Częstochowa

22. kolejkę otwierało starcie Jagielloni Białystok z Rakowem Częstochowa. Ku zaskoczeniu wielu osób na prowadzenie wyszła Jagiellonia, po błędzie Vladana Kovavcevica. Niestety, dla kibiców gospodarzy, przyjezdnym udało się odwrócić niekorzystyny wynik po golach Jeana Carlosa i Tomasa Petraska. Więcej o tym spotkaniu przeczytacie w tekście Wiktora.

Namiastka klasyku

Legia Warszawa 2:2 Widzew Łódź

W latach 90. każdy kibic emocjonował się klasykiem pomiędzy Legią a Widzewem. Obecna dobra forma łodzian dała namiastkę powrotu do przeszłości. To spotkanie z bliska śledził Krzysztof Dąbrowski, który opisał swoje wrażenia w artykule Show must go on! [KOMENTARZ ZE STADIONU].

Zwycięski Piast

Piast Gliwice 2:1 Cracovia

Sobotnią serię spotkań otwierał mecz Piasta Gliwice z Cracovią. Gospodarze mieli za sobą dość przeciętny start wiosny, zaś „Pasy” po wygranych nad Legią i Stalą Mielec znacznie przybliżyła się ku miejscom premiowanych awansem do europejskich pucharów.

Tuż po rozpoczęciu na prowadzenie wyszli gospodarze po golu Michała Chrapka. Jednak sędzia po konsultacji z sędziami, zasiadającymi na wozie VAR zdecydował się anulować tę bramkę. Miało to miejsce, z racji na pozycję spaloną Kamila Wilczka, który zagrywał piłkę do swojego kolegi, a tym samym na niedozwolonej pozycji absorbował obrońców rywala. Spotkanie jednak ogólnie nie stało na wysokim poziomie. Brakowało ciekawych, zwrotnych akcji. Najbardziej aktywny po stronie Piasta był Ameyaw, zaś najlepszą okazję krakowianie mieli w 10. minucie, kiedy to Plach w ostatniej chwili wybronił uderzenie Kakabadze.

Na początku drugich 45. minut Grzegorz Tomasiewicz wyprowadził gospodarzy w fenomenalny sposób na prowadzenie. Oddał mocne uderzenie z ponad 20 metrów, nie pozostawiając szans Niemczyckiemu na obronienie go. Kilka chwil później po raz kolejny zakotłowało się pod bramką Cracovii. Pyrka został sfaulowany przez jednego z zawodników Piastka. Sędzia początkowo nie odgwizdał jedenastki, ale po konsultacji z wozem VAR zdecydował się ją podyktować. Do piłki podszedł Dziczek i ją wykorzystał. Gliwiczanie nie nacieszyli się tym prowadzeniem zbyt długo, ponieważ już w 64. minucie ich prowadzenie stopniało do jednej bramki. Gola strzelił niepilnowany w polu karnym Arttu Hoskonen po wrzutce Atanasova. Blisko doprowadzenia do remisu był Konoplyanka,  jego strzał odbił się od Dziczka i minimalnie przeleciał obok bramki. Ostatecznie nic już na boisku w Gliwicach się nie wydarzyło i mecz zakończył się jednobramkowym zwycięstwem gospodarzy.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1629501400379195393?s=20

Rozbite Scyzoryki

Warta Poznań 5:1 Korona Kielce

Rozpędzona na wiosnę Korona w drodze po wyjście ze strefy spadkowej została brutalnie sprowadzona na ziemię w Grodzisku Wielkopolskim. To tam Warta rozbiła beniaminka aż 5:1.

Już w 8. minucie Korona trafiła do własnej bramki. Yevgeniy Shikavka zanotował samobójczego gola przy rzucie rożnym dla gospodarzy. Przyjezdni nie zwiesili głów. Starali się coś zdziałać, ale defensywa Warty nie pozwoliła na zbyt wiele Scyzorykom. Do tego gospodarze potrafili skutecznie kreować sytuacje w ofensywie. W 31. minucie Jan Grzesik podwyższył prowadzenie, a tuż przed przerwą Miłosz Szczepański przybił przysłowiowego gwoździa do trumny kielczan. Poznaniacy dość skutecznie punktowali gości.

W drugiej części gry Korona miała podobne posiadanie piłki, co gospodarze. Przyjezdni potrafili stworzyć więcej sytuacji bramkowych od swojego przeciwnika. Jednak to nie przekładało się na uderzenia w światło bramki. Po przerwie beniaminek był w stanie oddać tylko dwa takie uderzenia, z czego jedno zamienili na bramkę honorową w doliczonym czasie gry zdobytą przez Kacpra Kostorza. Natomiast wcześniej  Warta trafiła jeszcze dwukrotnie za sprawą gola Szczepańskiego oraz Ivanova. Przy bramce Miłosza bardzo źle zachował się Adam Deja, który w fatalny sposób oddał piłkę przeciwnikowi.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1629545709862260737?s=20

Niewątpliwie defensywa przyjezdnych popełniła zbyt wiele karygodnych błędów.

Pozytywne wrażenie, jakie Korona potrafiła wywołać na wiosnę, zostało poważnie zatarte w Grodzisku Wielkopolskim. Mimo to w sprawie spadku nie jest jeszcze nic przesądzone. Kielczanie zmierzą się teraz z będącą w kiepskiej formie Wisłą Płock. Obie ekipy będą miały coś do udowodnienia. Natomiast Wartę czeka wyjazd do Serca Łodzi.

Przebudzenie Rochy

Lechia Gdańsk 1:3 Radomiak Radom

Sobotnią serię gier kończył pojedynek Lechii Gdańsk z Radomiak Radom. Radomianie w czterech pierwszych rundach nie stracili ani jednego gola, zaś Lechia po trzech niezłych meczach w słabym stylu poniosła porażkę w Kielcach. Ewentualna porażka gospodarzy, znając gorące głowy gdańskich działaczy mogłaby znacznie nadwyrężyć pozycję trenera, Marcina Kaczmarka.

I taki scenariusz po 20 minutach stawał się realny. Rocha przeskoczył Nalepę i wykorzystał dośrodkowanie Semedo. Tuż przed przerwą goście podwyższyli swoje prowadzenie, po tym jak Abramowicz uprzedził Cestora i swoim uderzeniem zaskoczył Kuciaka.

Na początku drugiej połowy Friesenbichler sfaulował Abramowicza sędzia po konsultacji z wozem VAR zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego dla ekipy Mariusza Lewandowskiego. „Jedenastkę” wykorzystał Rocha, a tym samym skompletował dublet. Kilka chwil po bramce na 0:3 gospodarze mieli idealną okazję, żeby zacząć odrabiać wynik, ale ją zmarnował Piłka, który w sytuacji z samym bramkarzem fatalnie przestrzelił. Nadzieje gdańszczanom przywrócił swoim golem Łukasz Zwoliński, ale 8. minut i czas doliczony nie wystarczyły na nic więcej niż nie stracenie kolejnych bramek. Przegrana ta znaczenie pogorszyła sytuację szkoleniowca Lechistów. Nieoficjalnie mówi się, że Marcin Kaczmarek w Poznaniu zagra o posadę.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1629577390685814784?s=20

Prezent od Mrozka

Stal Mielec 0:1 Górnik Zabrze

Górnicy ostatni raz wygrali na początku listopada. Podopieczni Bartoscha Gaula nie rozpieszczają swoich sympatyków, tym samym wystawiają ich na wielką próbę cierpliwości. Także mielczanie czekają na zwycięstwo od 4 listopada. Dlatego to spotkanie mogło być ważnym przełamaniem dla którejś z ekip. Na początku meczu piłkarzom towarzyszyły obfite opady śniegu.

Gospodarze w pierwszym kwadransie mieli bardzo dobre dwie okazje do objęcia prowadzenia. Na bramkę Daniela Bielicy strzelali Getinger, Sappinen oraz Wlazło, który miał najlepszą okazję do strzelenia gola, będąc sam na sam z bramkarzem. Górnik odpowiedział strzałem Daisuki Yokoty. Po intensywnych 20 minutach tempo spotkania zwolniło. Ogółem do przerwy Stal oddała 4 strzały celne przy zerowym dorobku gości. Ta statystyka pokazuje, jaka sytuacja panuje w Zabrzu. Obecnie Górnik ma problem z kreacją, co przekłada się na niekorzystne wyniki.

Po przerwie przewaga Stali zaczęła się nasilać, ale to nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. W 76. minucie dość szczęśliwie do bramki gospodarzy trafił Anthon van den Hurk nowy nabytek zabrzan. Ogromny błąd popełnił Bartosz Mrożek, który wypuścił futbolówkę z rąk przy rzucie wolnym.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1629831428610600961?s=20

Po 5 minutach Fabian Hiszpański doprowadził do remisu, ale radość trwała krótko, gdyż sędzia Sylwestrzak po analizie VAR dopatrzył się przewinienia w pierwszej fazie akcji, gdzie faulował Mikołaj Lebedyński.

Zabrzanie dość szczęśliwie przełamali się i po prawie 4 miesiącach znów są zwycięzcy. A Stal pozostaje nadal bez wygranej. Przed własną publicznością Mielczanie będą szukać wygranej w spotkaniu z Piastem.

Strzał Vahana za 3 punkty

Wisła Płock 0:1 Pogoń Szczecin

Podopieczni Pavola Stano są na przeciwnym biegunie niż jeszcze latem ubiegłego roku. Nafciarze jako jedyni po przerwie zimowej przegrali wszystkie ligowe spotkania ligowe. Trudne zadanie stało przed płocczanami, gdyż przełamania musieli szukać w spotkaniu przeciwko Pogoni. Szczecinianie po kilku słabszych meczach przełamali się, wygrywając z Wartą.

Jako pierwsi dopiero po kwadransie gry groźnie zaatakowali gospodarze. Po rzucie rożnym Mateusz Szwoch oddał strzał z dystansu. W tej sytuacji Golkiper Dante Stipica wykazał się  koncentracją. W pierwszej połowie 29-latek uderzył jeszcze raz. Jego strzał obił słupek bramki gości. Więcej zamieszania pod polem karnym przeciwnika tworzyli przyjezdni. Dobrze funkcjonował duet Grosicki – Wędrychowski. Jednak brakowało im skutecznego wykończenia akcji.

Tuż po przerwie obie ekipy oddały po jednym groźnym strzale. Jednak to Portowcy w 54. minucie stanęli przed dogodną okazją do objęcia prowadzenia. Sebastian Kowalczyk w dość kuriozalny sposób zmarnował rzut karny, obijając piłkę o swoją stopę.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1629866804477849601?s=20

Portowcy dążyli do strzelenia gola. Prowadzili grę, ale Wisła od czasu do czasu potrafiła poważnie zagrozić po przechwycie. Ostatecznie szczecinianie swoją zawziętością doprowadzili do zdobycia rozstrzygającej bramki w 4. minucie doliczonego czasu gry. Umiejętnością uderzenia z dystansu popisał się Vahan Bichakchyan.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1629866804477849601?s=20

Szczecinianie wygrali drugie spotkanie z rzędu i wciąż mogą marzyć o zakończeniu sezonu na ligowym podium, zważając na to, że Lech gubi punkty. Natomiast sytuacja w Płocku jest do niepozazdroszczenia. Mimo nie najgorszej gry w spotkaniu z Pogonią ponownie pozostają bez zdobytego punktu. Na razie względne bezpieczeństwo zawdzięczają dobremu początku sezonu. Obecnie mają 6 punktów przewagi nad strefą spadkową i zaległy mecz do rozegrania.

Rotacje nie popłaciły

Śląsk Wrocław 2:1 Lech Poznań

Ostatnim niedzielnym meczem było starcie Śląska Wrocław z Lechem Poznań. Poznaniacy mimo dużej liczby okazji znów byli nad wyraz nieskuteczni i znowu przegrali z niżej notowanym rywalem. Więcej o tym meczu dowiecie się w tekście Śląsk Wrocław katem Lecha Poznań.

Miedziowi lepsi od Miedzianki

Zagłębie Lubin 2:1 Miedź Legnica

Beniaminek z Legnicy walczy o każdy punkt. Wygrana w derbowym spotkaniu z Zagłębiem oprócz prestiżu pozwoliłaby Miedzi opuścić ostatnie miejsce w tabeli. Dodatkowo mogliby zbliżyć się do lubinian na odległość zaledwie dwóch punktów. Jednak to były założenia przed meczowe. Wydarzenia boiskowe zweryfikowały ten scenariusz.

Od początku Miedzianka chciała dyktować warunki gry. Nie czekała na błędy przeciwnika. Jednak musieli być skoncentrowani, gdyż Zagłębie odgryzało się kontratakami z przechwytów. Z upływem czasu lubinianie potrafili dłużej utrzymać się przy piłce. Wiele działo się pod obiema bramkami. Po stronie beniaminka wyróżniał się Masouras, który potrafił przyspieszyć akcję i pójść w drybling. Do przerwy Miedź nie oddała strzału celnego, a gospodarze uderzyli w ten sposób tylko raz.

Po zmianie stron to Zagłębie było aktywne. Szybko przyniosło to oczekiwany efekt. W swoim polu karnym sfaulował Masouras. Kacper Chodyna podszedł do „jedenastki”, ale zdobył bramkę dopiero po dobitce, gdyż pierwsze uderzenie wybronił Stefanos Kapino. Po chwili Bohar mógł podwyższyć rezultat, ale trafił niecelnie.

Po godzinie gry mecz na chwilę został wstrzymany z powodu dumy powstałego na skutek odpalonych rac. W 75. minucie doszło do nieporozumienia bramkarza Sokratisa Dioudisa ze swoim kolegą Jarosławem Jachem. Na szczęście Miedziowych Aleks Ławniczak zdążył wybić piłkę z linii bramkowej.  Po upływie 5 minut Jach zrehabilitował się i po rzucie wolnym pewnym uderzeniem głową pokonał Kapino.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1630293325801570304?s=20

Beniaminek odpowiedział zdobyciem honorowej bramki w doliczonym czasie gry, kiedy to problem z opanowaniem piłki miał golkiper gospodarzy.

Dla Miedzi okazało się, że jeden gol to zbyt mało, aby zdobyli choćby punkt. Zagłębie na wiosnę pod wodzą Waldemara Fornalika jest jedną z najlepiej punktujących drużyn w lidze. Natomiast legniczanie kolejnych oczek będą szukać w meczu przeciwko Jagielloni.

Terminarz 23. kolejki:

Autorzy:

Mateusz Adamczyk

Adam Kowalewicz

1 Comment

1 Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Minął weekend