Obserwuj nas

Lech Poznań

Fatalny początek zaważył o losach spotkania. Widzew pokonuje Lecha w „Sercu Łodzi”

W ostatnim sobotnim meczu 2. kolejki PKO BP Ekstraklasy doszło do starcia Widzewa Łódź z Lechem Poznań. Gospodarze pokonali przyjezdnych z Poznania wynikiem 2:1. Gole dla Widzewa, który po 10. minutach prowadził już dwiema bramkami, strzelili Jakub Sypek i Fran Alvarez. Bramkę honorową dla „Kolejorza” zdobył chwilę przed końcem pierwszej połowy Mikael Ishak. Lech po dwóch kolejkach sezonu 2024/25 ma na koncie 3 ligowe punkty.

Fatalny początek

Chyba nawet najwięksi pesymiści wśród kibiców Lecha nie wyobrażali sobie przed startem sobotniego spotkania tak fatalnego pierwszego kwadransa w wykonaniu poznaniaków. Już w 3. minucie spotkania Bartosz Mrozek zdecydował się na wybicie piłki przed siebie w niegroźnej sytuacji. Dopadli do niej widzewiacy, a po składnej akcji, dobrym podaniu Łukowskiego, błędzie Gurgula i precyzyjnym uderzeniu Sypka z ostrego kąta, objęli oni prowadzenie. Już 7 minut później było 2:0 dla gospodarzy. Antonio Milić sfaulował przed polem karnym Kamila Cybulskiego, za co został ukarany żółtą kartką. Do rzutu wolnego podszedł Fran Alvarez, a uderzona przez niego piłka odbiła się od nogi ustawionego w murze Afonso Sousy i wpadła do siatki bezradnego Mrozka.

Widzew grał jak w transie, a zespół prowadzony przez Nielsa Freriksena nie potrafił się otrząsnąć. Gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, ale strzały zarówno Ibizy, jak i Łukowskiego nie znalazły drogi do bramki przyjezdnych. Lech po chwili ruszył do ataku, i niechybnie złapałby kontakt w 15. minucie gry, ale Adriel Ba Loua zbyt lekko zagrał do Ishaka, który miał przed sobą tylko pustą bramkę. Kilka minut później Joel Pereira trafił do siatki, lecz chwilę wcześniej Szymon Marciniak odgwizdał przewinienie Ishaka na interweniującym Gikiewiczu.

Dwa różne oblicza

Gra „Kolejorza” diametralnie zmieniła się od momentu, w którym poznaniakom udało się zdobyć bramkę kontaktową. Nadszedł on w 42. minucie, kiedy po umiejętnie założonym pressingu lechici przejęli piłkę w środku boiska. Następnie wymienili kilka szybkich podań, a po podaniu Kozubala, do bramki Widzewa trafił niezawodny Mikael Ishak, notując tym samym swoje 71. trafienie dla Lecha.

Po przerwie Kolejorz wyglądał już zdecydowanie lepiej niż w pierwszej odsłonie tego spotkania. Bardzo uaktywnił się Joel Pereira, a po uderzeniach Ba Loui i Ishaka do interwencji zmuszony był Rafał Gikiewicz. Widzew cofnął się na własną połowę próbując bronić jednobramkowej zaliczki, a goście z Poznania starali się zagrażać gospodarzom budując akcje atakiem pozycyjnym. Najlepiej świadczy o tym fakt, że w drugiej części meczu lechici znajdowali się w posiadaniu piłki przez 71% czasu. Oddali również 10 strzałów na bramkę Widzewa, pięciokrotnie uderzając w światło bramki. Dla porównania – gospodarze oddali po przerwie zaledwie 2 strzały, w tym jeden celny.

Z przewagi Kolejorza niewiele jednak wynikało. Aż nadeszła 79. minuta…

Olbrzymia kontrowersja

Na 11 minut przed końcem regulaminowego czasu gry podopieczni Nielsa Frederiksena przeprowadzili kolejną składną akcję. Joel Pereira posłał precyzyjną wrzutkę do Ishaka, który nie mógł sobie jednak znaleźć przestrzeni w polu karnym Widzewa. Odegrał więc do Pereiry, a Portugalczyk posłał kolejne doskonałe dośrodkowanie, tym razem na głowę Dino Hoticia. Niziutki (1,69m wzrostu) Bośniak oddał dokładny strzał w prawy róg bramki Gikiewicza, który tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Był to drugi mecz z rzędu, w którym Hotić pojawił się na boisku z ławki, po czym trafił do siatki rywali.

Radość lechitów została jednak przerwana przez skład sędziowski, który analizował prawidłowość zdobytej przez nich bramki. Po kilkuminutowej analizie ostatecznie gol nie został uznany – sędziowie dopatrzyli się pozycji spalonej Mikaela Ishaka. Sęk w tym, że… linia spalonego została narysowana niezgodnie z przepisami.

Sędziowie narysowali bowiem linię od ręki Juana Ibizy, a jak powszechnie wiadomo, powinno się ją wyznaczyć od części ciała, którą da się zgodnie z przepisami trafić do siatki (np. od barku). Nawet jeśli Ishak faktycznie znajdował się na pozycji spalonej, powyższa stopklatka tego nie wykazuje. Istnieje zatem duża szansa, że VAR wypaczył wynik sobotniego spotkania.

Porażka na konto zarządu

Kilka dni po zakończeniu sezonu 2023/24 doszło do zamkniętego spotkania Piotra Rutkowskiego, właściciela Lecha, z kilkoma wybranymi dziennikarzami. Rutkowski mówił wówczas, że Lech będzie chciał sprowadzić latem 6 nowych zawodników – 2 skrzydłowych, napastnika, lewego oraz prawego obrońcę i stopera. Na dzień 27 lipca w klubie pojawili się tylko napastnik i stoper. Wydaje się jednak, że z upływem czasu plany transferowe się zmieniły. Według słów Tomasza Rząsy, dyrektora sportowego Lecha, który udzielał ostatnio wywiadu na łamach portalu Goal.pl, do Poznania trafi jeszcze prawy obrońca i przynajmniej jeden skrzydłowy. No właśnie, słowo klucz – przynajmniej…

Rutkowski mówił także, że będą chcieli sprowadzić nowych zawodników przed odejściem Marchwińskiego i Velde. Nawet jeśli faktycznie były takie plany, nic z nich nie wyszło. Na ten moment klub nie znalazł zastępstwa żadnego z tych dwóch zawodników, mimo że Marchwiński został wytransferowany do Lecce, a odejście Velde do Olympiakosu wydaje się być kwestią czasu.

Kolejną rzeczą, o którą kibice mogą mieć do zarządu Lecha pretensje, jest brak wzmocnienia lewej obrony. Ta pozycja od dłuższego czasu zdaje się być najsłabiej obsadzoną w zespole. Potwierdziło się to także w ostatnim meczu, kiedy Widzew objął prowadzenie po błędzie lewego obrońcy „Kolejorza”, a później stworzył sobie kilka groźnych sytuacji atakując właśnie tą stroną boiska. To kolejny kamyczek do ogródka włodarzy poznańskiego klubu.

***

Kolejnym błędem jest też zbyt długie zwlekanie z transferem skrzydłowego, który w Poznaniu jest potrzebny na „wczoraj”. Nawet jeśli jest to sytuacja od „Kolejorza” niezależna, nie zmienia to faktu, że wzmocnienie skrzydeł powinno być priorytetem dla włodarzy klubu. Dość powiedzieć, że mecz z Widzewem na bokach rozpoczęli: nominalny napastnik, Filip Szymczak oraz Adriel Ba Loua, który zaczyna swój czwarty rok w zespole ze stolicy Wielkopolski, a którego kibice Lecha najchętniej by już pożegnali. Jedynym skrzydłowym Lecha będącym obecnie w niezłej formie jest Dino Hotić, który pojawił się na boisku po przerwie. To stanowczo za mało.

To, jak wąska jest obecnie kadra „Kolejorza”, dobitnie pokazuje sytuacja z doliczonego czasu gry. Goniący wówczas wynik goście nie mieli już możliwości przeprowadzenia żadnej ofensywnej zmiany. Na murawie w miejsce Antka Kozubala pojawił się… Bartosz Salamon, a więc stoper. Kurtyna.

Kto na plus, kto na minus?

Na plus:

Joel Pereira – świetny występ Portugalczyka, który zdaje się nawiązywać do formy z początku zeszłego sezonu. Wiele dokładnych podań, okradziony przez kolegów z zespołu z 2-3 asyst. Skończyłby spotkanie z jedną, ale po interwencji wozu VAR trafienie Dino Hoticia zostało anulowane. Zdecydowanie najlepszy z lechitów.

Antoni Kozubal – solidny występ, wiele otwierających podań, dojrzałość w grze. Po jego podaniu Mikael Ishak zdobył bramkę, jak się później okazało, honorową. Najlepszy ze wszystkich zawodników środka pola.

Dino Hotić – kolejna dobra zmiana, ponownie zwieńczona bramką (zabraną Bośniakowi przez decyzję VAR-u). Na ten moment jedyny skrzydłowy Lecha będący w przyzwoitej dyspozycji.

Na minus:

Michał Gurgul – duży błąd przy pierwszym golu dla Widzewa. W pierwszej połowie niemiłosiernie ogrywany przez Jakuba Sypka. Kilka błędów w przyjęciu. Słabe zawody w wykonaniu 18-latka.

Adriel Ba Loua – absolutnie fatalny występ Iworyjczyka. Praktycznie w ogóle nie pomagał w defensywie, a z przodu dał naprawdę niewiele. Sprawiał wrażenie bardzo zagubionego. Zmarnował dwie świetne sytuacje. Gra Lecha znacznie poprawiła się po jego zejściu z boiska.

Bryan Fiabema – bardzo chaotyczna zmiana młodego Norwega. Najpierw zmarnował dobrą sytuację, a kilka minut później otrzymał żółtą kartkę za faul na Kastratim. Poza tym niczym specjalnym się nie wyróżnił.

Kibic poznańskich klubów, entuzjasta Ekstraklasy, początkujący dziennikarz.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Lech Poznań