Słoniowi lepiej nie grać na trąbie!

Wszyscy zadajemy sobie pytanie, dlaczego rewelacja jesieni, którą swego czasu zachwycał się brytyjski The Guardian tak słabo radzi sobie w 2017 roku? Słoniki mocno spuściły z tonu na wiosnę.

Znając naszych ligowych „ekspertów” można sobie wyobrazić odpowiedź w stylu: „Piłkarze są już zmęczeni sezonem. Bla, bla, bla…” Umówmy się, to nie jest liga angielska – grana na Bóg wie jakiej intensywności, tylko Ekstraklasa – grana na sami wiecie jakiej intensywności.

*

Słaba dyspozycja Słoników wiąże się z nałożeniem na siebie kilku czynników, z czego głównymi są źle przepracowany okres przygotowawczy, ale przede wszystkim kryzys komunikacji na linii zarząd – trener i w konsekwencji zwolnienie tego drugiego.

Jak szanuję Czesława Michniewicza za analityczne postrzeganie futbolu, tak nie mogę zrozumieć, co stało się z jego podejściem do zarządzania drużyną. Od osób związanych z klubem dochodziły bowiem wiadomości o tym, że były trener m.in. Pogoni czy Lecha całkowicie zamknął się na opinie współpracowników i chciał podejmować wszystkie decyzje – jak powiedział dyrektor sportowy Marcin Baszczyński – po dyktatorsku.

Sytuacji nie poprawiła też prezes Witkowska, sprowadzając w zimowym okienku Martina Mikoviča ze Sprataka Trnava, nie pytając o zdanie ani trenera (sam Michniewicz o transferze miał dowiedzieć się z mediów), ani wspomnianego Baszczyńskiego. Ciężko mi stwierdzić po czyjej stronie leży wina za wywołanie tego konfliktu, choć znając życie pewnie po środku. Faktem jest to, że relacje między władzami klubu a trenerem zaczęły iść w bardzo złym kierunku, kierunku, z którego nie było już powrotu…

*

I tak po raz kolejny sprawdziła się zasada, że chaos wokół klubu przekłada się na wyniki. Termalica w tym roku nie wygrała jeszcze meczu, notując w siedmiu starciach cztery porażki i trzy remisy. Z miejsca trzeciego, czyli gwarantującego grę w europejskich pucharach, drużyna zaczęła osuwać się sukcesywnie w dół tabeli. Taka sytuacja była idealnym pretekstem do pożegnania się ze szkoleniowcem.

Drużynę na dwa mecze przejął asystent Michniewicza – Marcin Węglewski. Po konfrontacji z Jagiellonią trudno przypuszczać, że będzie on Garethem Southgatem z Niecieczy. Choć jeśli miałbym do wyboru jego lub „trenera” Mariusza Rumaka (przymierzanego przez media do objęcia posady), to też dałbym mu szansę.

Patrząc jednak na to, że w kadrze nie doszło do rewolucji względem poprzedniej rundy, zaryzykuję stwierdzenie, że problem tkwi w mentalności drużyny i „nowa miotła” mógłby w końcówce sezonu dać pozytywny impuls drużynie (w najgorszym razie poprawić jej grę o 23% – cytując klasyka 😉 ).

*

Bruk-Bet Termalica w sobotę o 20:30 podejmie na swoim stadionie krakowską Wisłę. Będzie to mecz z gatunku tych o 6 punktów. Biała Gwiazda sąsiaduje ze Słonikami w tabeli i zwycięstwo dałoby piłkarzom z Niecieczy dobrą pozycję do walki o czołową ósemkę (przy dobrych wiatrach awans z siódmej na piątą pozycję).

Ekipę Węglewskiego czeka ciężkie spotkanie. Wiślacy to jedna z kilku drużyn w Ekstraklasie, których gospodarze dzisiejszego meczu nie zdołali jeszcze pokonać. W rundzie jesiennej na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana górą byli podopieczni – wtedy jeszcze – trenera Dariusza Wdowczyka, wygrywając 2:0. Od tego czasu forma zespołu spod Wawelu poszła znacznie w górę. Po uspokojeniu sytuacji wewnątrz klubu związanej z zawirowaniami właścicielskimi i objęciu posady przez Kiko Ramireza, Wiślacy spisują się bardzo solidnie, jeśli nie świetnie. W siedmiu ostatnich meczach zdobyli 13 punktów (4Z-2R-1P). Ponadto trener Termaliki nie będzie mógł prawdopodobnie skorzystać z usług czterech graczy: Jakuba Wróbla, Bartłomieja Smuczyńskiego, Wojciecha Kędziory, i Krystiana Pedy, którzy zostali wyłączeni z treningów.

W dzisiejszy wieczór zobaczymy, jaką wizję gry zdążył wprowadzić Marcin Węglewski i czy drużyna z niewielkiej podtarnowskiej miejscowości przełamie złą passę i znów zadziwi piłkarski świat. Mam nadzieję na wiele emocji w tym spotkaniu!