Felietony
Bartłomiej Pawłowski znowu w Ekstraklasie, czyli co poszło nie tak?
Autor
Remigiusz Banaszkiewicz
Bartłomiej Pawłowski po raz drugi po nieudanych wojażach zagranicznych wraca do Polski. Po raz kolejny ląduje także w województwie Dolnośląskim. Jednak tym razem trafił do Wrocławia, a nie Lubina.
Debiut – marzenie, a potem transfer – marzenie
Pawłowski urodził się w Zgierzu, zaczynał w młodzieżowych drużynach ŁKS, a później trafił do Jagiellonii. Jednak w Białymstoku nie dostał szansy w lidze. W Ekstraklasie zadebiutował dopiero w barwach Widzewa Łódź w rundzie wiosennej sezonu 2012/2013. Po powrocie z Warty Poznań gdzie był wypożyczony na jesień, dostał szansę w elicie od trenera Radosława Mroczkowskiego. W sezonie 2012/2013 w rundzie jesiennej w 1 lidze zanotował 4 bramki i dwie asysty a rundzie wiosennej w ekstraklasie, także zdobył 4 bramki i miał jedną asystę. Jednak same statystki to nic, gra tego młodego chłopaka zachwyciła cała piłkarska Polskę. W ekstraklasowym debiucie strzelił na stadionie mistrza Polski we Wrocławiu. Miał wtedy 21 lat i zagrał pierwszą rundę w ekstraklasie. Bartłomiej Pawłowski ma drybling i dobry strzał, widać było, że ma duże umiejętność.
Po sezonie chciały go czołowe kluby w Polsce, ale problemy finansowe Widzewa były tak duże że chcieli swojego zdolnego skrzydłowego sprzedać za granicę za jak największe pieniądze. Trafił do Malagi, tam jednak odbił się od ściany, mówimy zresztą o ówczesnym ćwierćfinaliście Ligi Mistrzów. W Polsce od razu uważano, że Bartek może sobie tam nie poradzić. I tak faktycznie było, co prawda w debiucie zagrał w pierwszym składzie i to na Camp Nou. Ostatecznie w całym sezonie zagrał jedynie 252 minuty w ośmiu meczach i zdobył jedną bramkę. Musiał wrócić do Polski, żeby się odbudować.
Pierwszy powrót do Polski
W sezonie 2014/2015 Bartłomiej Pawłowski trafił do Lechii Gdańsk, która już wtedy była znana ze ściągania Polaków, którym nie udało się za granicą. Jednak Pawłowski nie był już tym samym zawodnikiem, a brak regularnego grania bardzo zahamował jego rozwój. Rozegrał 12 meczy, jednak to były bardzo bezbarwne występy – nie zdobył żadnego gola i nie zanotował żadnej asysty. W rundzie wiosennej trafił na wypożyczenie do Zawiszy Bydgoszcz, tam jego gra wyglądała lepiej, ale też bez szału. Ponownie nie strzelił żadnego gola i zanotował jedną asystę, Zawisza spadł i na pewno gra Pawłowskiego to była jedna z przyczyn. Na następny sezon znowu trafił na wypożyczenie, tym razem do Krony Kielce w barwach której w 27 meczach strzelił 5 bramek i zaliczył jedną asystę. W Gdańsku kariery nigdy nie zrobił.
Powrót do formy i ponowny transfer
W sezonie 2017/2018 trafił do Zagłębia Lublin i tam znowu złapał świetną formę, jednak nie od razu, bo pierwszy sezon w barwach miedziowych skończył z dorobkiem 3 bramek i 4 asyst a sezon później ponownie zachwycał w polskiej lidze. W sezonie 2018/2019 zdobył 8 bramek i zaliczył 9 asyst. Znowu chciały go największe kluby w Polsce, jednak Bartek znowu chciał iść na podbój zagranicy, uważał że teraz jest gotowy. Wybór padł na ligę turecką. Jednak znowu mu nie wyszło. W Gaziantep FK zagrał jedynie 462 minuty, zdobył po jednej bramce i asyście.
Naprawę nie wiem dlaczego temu zawodnikowi ponownie nie udało się w zagranicznej lidze i to nie jakieś szczególnie mocniej. Wydawało się, że teraz jest gotowy, jednak znowu nie grał. Może to bardziej problem mentalny niż piłkarski, bo umiejętności on ma i to duże. W polskiej lidze Pawłowski potrafi błyszczeć i powinien być dużym wzmocnieniem w Śląsku, w Zagłębiu pokazał że to pół roku w Widzewie nie było przypadkiem.
Za granicą jednak już pewnie kariery nie zrobi i pytanie dlaczego – myślę, że duży wpływ miało to że za szybko tam trafił – liga okazała się za mocna, tak jak i zespół. Pójście do Lechii też nie było dobrym pomysłem bo widać po czasie, że w Gdańsku nie na niego konkretnego pomysłu. Bo umówmy się, tak częste wypożyczenia nigdy nie są dobre. Jestem dużym fanem Bartka i z jednej strony ciesze się, że znowu będę go oglądał w naszej lidze z drugiej strony naprawę wierzyłem że zrobi zagraniczną karierę i później zadebiutuje w reprezentacji. Niestety Bartek w listopadzie skończy 28 lat, już dawno nie jest młodym talentem. Ale ten czas leci…
Fot. Dawid Antecki/slaskwroclaw.pl
Pasjonat polskiej piłki