Lech Poznań w słabym stylu przegrał z Jagiellonią i ma problemy z obroną. A czeka ich inauguracja Ligi Europy i mecz w Poznaniu z Benficą Lizbona.
Powrót starych koszmarów
Lech w Białymstoku przegrywał już w 5. minucie meczu. Była to bramka strzelona z rzutu rożnego. I tu zaczynają się schody, bo była to już 9. stracona bramka przez poznaniaków po stałym fragmencie gry. Jest to nie dopuszczalne i świadczy o niskim poziomie koncentracji w obronie. Ogólnie mecz z Jagiellonią był najsłabszy wykonaniu Lech w tej kampanii. Wróciły demony z początku sezonu oraz początku grania po pandemii. W drugiej połowie Lech grał piłką może nie tak dobrze tak poprzednich meczach, ale stworzył sobie mnóstwo sytuacji, żeby ostatecznie stracić bramkę po kontrze. Potrzebny był karny, aby strzelić bramkę kontaktową. Mimo że było jeszcze dużo czasu, to Lech już więcej bramek nie strzelił. Podsumowując Kolejorz znowu miał sytuacje i grał piłką, ale nie miał skuteczności.
Kłopoty w obronie
Lech najprawdopodobniej w inauguracji Ligi Europy będzie musiał radzić sobie bez dwóch obrońców. Lubomir Satka pauzuje z powodu kartek z eliminacji, a Tomas Rogne doznał urazy na rozgrzewce przed meczem z Jagą i raczej nie będzie gotowy do gry, choć w jego przypadku sztab medyczny walczy z czasem. Ciężko wiec stwierdzić jak będzie wyglądać środek obrony w czwartek. O koronawirusa podejrzewano Djordje Crnomarkovicia, ale okazało się, że ten trenuje z zespołem.
Ciężki początek Ligi Europy
Na szczęście w eliminacjach LE Lech grał zupełnie inaczej niż w ekstraklasie. Dotąd stracili tylko jedną bramkę, jednak teraz czeka ich zupełnie inny rozmiar kapelusza. Benfica to zespół, który częściej gra w fazie grupowej Ligi Mistrzów niż Ligi Europy. Ich tegoroczne transfery robią duże wrażenie. Choćby Brazylijski talent Everton Soares, czy tak doświadczeni obrońcy jak Otamendi i Vertonghen. Portugalski zespół to nie tylko faworyt grupy, ale też całej LE. Lecha czeka ciężki mecz, nie dosyć że grają z najmocniejszym zespołem grupy, to jeszcze mają problemy kadrowe. Na dodatek mecze będą odbywać się bez publiczności i niby poznański zespół powinien być do tego przyzwyczajony, jednak to mecz domowy.
Piłkarze Lecha jednak nie powinni się martwić tylko cieszyć się, że są w grupie i grają takie mecze. Powinni grać tak jak w eliminacjach, czyli bez kompleksów. Oczywiście mecz z Jagiellonią spowodował dużo obawy, szczególnie że Benfica świetnie zagrała w ostatniej kolejne. Jednak gra w Europie to coś zupełnie innego i daje piłkarzom inną energię, ale też są obawy, że skończy się wysoką porażką. Jednak jeśli gra będzie taka jak w eliminacjach, nie ma się czego obawiać, a grać swoje.
Fot.: Lech Poznań/Adam Jastrzębowski