Po trzech wygranych z rzędu Lech zremisował ważny mecz z Piastem. Wcześniej odpadł z Pucharu Polski, czyli po raz kolejny nie zdobędzie trofeum. Czy klub z Poznania gra jeszcze o coś w tym sezonie?
Dziwna seria wygranych
Kolejorz zaczął rundę wiosenną od dwóch remisów i porażki. W 18. kolejce nastąpił przełom – Lech wygrał ze Śląskiem Wrocław po golu nowego zawodnika Arona Jóhannssona. Po tej wygranej trener Żuraw i piłkarze byli pewni, że teraz nadejdzie seria zwycięstw i tak dokładnie było. Kolejkę później Lech wygrał derby z Wartą po golu strzelonym w ostatniej akcji meczu. Następnie zwyciężyli w Szczecinie, gdzie pierwszego gola w Ekstraklasie strzelił Bartosz Salamon.
Niby Lech wygrał trzy mecze z rzędu, ale euforii u kibiców nie było. Raz, że wcześniej drużyna przegrała ćwierćfinałowy mecz z Rakowem w Pucharze Polski i stracili szanse na trofeum. Ten mecz lepiej jednak przemilczeć i nie warto do niego wracać. Po drugie styl, w jakim Lech wygrywał te mecze pozostawiał wiele do życzenia. Właściwie grali tak samo jak wcześniej, czyli bez pomysłu i jakichś dużych chęci, po prostu udawało im się strzelić bramkę. Na uwagę zasługuje jednak to, że gra w obronie wygląda zdecydowanie lepiej. Pisałem, że jak będzie się traciło mniej bramek, to będzie łatwiej o zwycięstwa i to się potwierdza.
Remis w ważnym meczu
Takim stylem nie da się wygrywać każdego spotkania. W niedzielę Lech grał ważny mecz. Wygrana z Piastem mogła naprawdę zbliżyć Kolejorza do podium. Mecz zakończył się remisem 0:0. No i Lech znowu grał bardzo apatycznie i ospale. Pierwsza polowa do zapomnienia, w drugiej pomiędzy 60. a 75. minutą Lech zaliczył zryw i miał kilka bardzo dobrych sytuacji. Wtedy bramkarz Piasta miał niesamowite interwencje i naprawdę uratował swój zespół. Niestety dobra gra przez 15 minut nie wystarczy, by wygrać. I nie zawsze da się wygrać, grać słabo, trzeba dominować przez cały mecz, a przecież Lech to potrafił, a od dłuższego czasu kompletnie tego nie robi. Strata do podium wynosi siedem punktów, z taką grą nie ma co liczyć, że będzie kolejna seria wygranych, trzeba się nastawiać, że sezon jest raczej przegrany.
I co dalej?
Niby strata do czwartego miejsca wynosi tylko 4 punkty, ale nie ma gwarancji, że to miejsce da grę w Europie (Raków musiałby wygrać Puchar Polski). Patrząc na grę Kolejorza można się zastanawiać, czy zespół właściwie zakończy sezon w ósemce. Niestety problemów jest coraz więcej. Trener Żuraw powoli chyba nie ogarnia co się dzieje, oczywiście ciągłe kontuzje czy choroby nie ułatwiają mu zadania. On sam popełnia kilka błędów, choćby ustawia piłkarzy na innych pozycjach niż ich nominalne, a nie każdy jest uniwersalny.
Największym błędem jest ciągłe stawianie na Daniego Ramireza. Hiszpan jest ewidentnie bez formy i to widać gołym okiem. Podobno Ramirez najmocniej ze wszystkich piłkarzy przechorował COVID-19, a naprawdę ciężko po tym wrócić do wysiłku fizycznego. Na dodatek partnerka spodziewa się dziecka i ciągłe są obawy, aby się nie zaraziła. Dlatego fizycznie i mentalnie Hiszpan jest w bardzo złej formie i nie powinien ciągle grać, potrzebuje odpoczynku. Lech musi skupiać się na każdym kolejnym meczu, nie ma co patrzeć już na tabelę, tylko grać swoje. Potrzebne jest zaangażowanie, nie może to wyglądać jak meczu pucharowym z Rakowem. Naprawdę chyba większość piłkarzy nie wie w jakim klubie gra i jakie są wymagania do nich. W klubie powinno dużo się zmienić po sezonie, ale czy to nastąpi – szczerze wątpię. A ten sezon już raczej jest przegrany.