Obserwuj nas

Felietony

Lech liderem – nie ma czym się podniecać

Trzy kolejki, siedem punków i jedna stracona bramka. To wszystko sprawiło, że po trzeciej kolejce Lech jest liderem Ekstraklasy. To jednak dopiero początek i do mistrzostwa jeszcze daleka droga. 

Huczne zapowiedzi, a jak zwykle nic

Maciej Skorża pod koniec zeszłego sezonu mówił na konferencji, że w przyszłym sezonie celem będzie dublet. Władze klubu zapewniały, że na stulecie nie będą żałować na wzmocnienia. Były zapowiedzi, a skończyło się jak zwykle. Lech miał wydać najwięcej, a nie przeprowadził żadnego transferu gotówkowego w tym oknie transferowym. Nazwisk, które padały w kontekście wzmocnień, nie ma już co nawet wspominać, lepiej przemilczeć też sagę transferową z Kądziorem. Nie dosyć, że nie było wielkich wzmocnień, to na dodatek kadra jest nadal niekompletna. Brakuje drugiego lewego obrońcy oraz jeszcze jednego skrzydłowego. Jedyny pozytyw to, że tym razem żaden ważny gracz nie został sprzedany, przynajmniej na razie.

Dobry początek sezonu i co z tego

Ja mam zasadę, że do piątej kolejki nie patrzę na tabelę, moim zdaniem wcześniej nie ma co oceniać drużyn. Żyjemy jednak w erze social mediów i ta tabela sama mnie znalazła. Powiedzmy sobie wprost,  na ten moment to nic nie znaczy. Pamiętamy, że za początku Djurdjevića były cztery wygrane z rzędu i nagle przyszedł zimny prysznic (2:5 u siebie z Wisłą). Na początku sezonu zawsze dzieją się dziwne rzeczy, a ważne, żeby być pierwszym po 34. kolejce, a nie po 3. kolejce. Zauważmy też, z kim Lech grał. Remis z Radomiakiem w perspektywie czasu pewnie nie będzie już tak tragicznym wynikiem, jakim był po meczu. Kolejorz wygrał na  razie z Górnikiem Zabrze i Cracovią, czyli obok Łęcznej i Stali najgorszymi drużynami w lidze na ten moment. Oczywiście, że dobrze, że Lech wykorzystuje słabość rywali, bo w ostatnich latach nie zawsze umiał to zrobić, ale skąd nagle tyle optymizmu u kibiców, to naprawdę nie wiem. Na razie nic szczególnego się nie stało.

Jakiś pozytyw jest

Żeby nie było, że tylko narzekam. Są pewne małe pozytywy. W tych trzech meczach Lech stracił jedynie jedną bramkę. Para stoperów Salamon-Šatka na razie jest praktycznie nie do przejścia. Słowak jest w dobrej formie, wygrana z Polską na EURO dodała mu skrzydeł, a Bartek w końcu gra tak, jak oczekiwali od niego po jego przyjściu. Oczywiście rezerwowi stoperzy tego poziomu, w razie kontuzji czy kartki jednego z wymienionych, pewnie nie zapewnią, ale naszej lidze rzadko kto ma trzech równie dobrych stoperów, jeśli gra z ustawieniem z czwórką obrońców. Widać, że pomimo protestu kibiców w drużynie jest dobra atmosfera i widać, że gracze chcą osiągnąć sukces.

Portugalczycy do poprawy

Jak Tiba i Amaral wchodzili do tej ligi, wydawało się, że ją zjedzą. Potem jednak zeszło z nich powietrze. Wydawało się, że w tym sezonie pokażą swoją wyższość, na razie mimo dobrych wyników obaj zawodzą, a szczególnie Amaral, który był najlepszy piłkarzem sparingów. Forma Portugalczyków jest kluczowa, jeśli Lech chce powalczyć o ten dublet. Może pomogłaby im zmiana pozycji. Tiba powinien grać wyżej, a Amaral przesunąć się na skrzydło, może to jest rozwiązanie.

Jest dobrze, ale może być źle

Jak pisałem na początku, nie ma co patrzeć na tabelę. Przynajmniej na razie. Najważniejsze, żeby władze klubu nie popadły w samozadowolenie. Nadal potrzebne są transfery. Temat nowego bramkarza pojawi się podobno w zimowym oknie. Na teraz jest jednak potrzebny drugi lewy obrońca i dodatkowy skrzydłowy. Barry potrzebuje zmiennika, czerwona kartka  Pereiry pokazała, że zmiennik jest niezbędny. No i podobno cały czas Lech szuka tego mitycznego skrzydłowego, który ma być, cytuje: „lepszy od Kądziora”. Tylko jakoś efektów tych poszukiwań nie widać i nie zapowiada się, aby zakończyły się one udanie.

Pasjonat polskiej piłki

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony