Felietony
Lech w końcu ma skrzydłowego, czyli Adriel Ba Loua w Poznaniu
Autor
Remigiusz Banaszkiewicz
Maciej Skorża szukał i szukał, aż w końcu znalazł skrzydłowego. Adriel Ba Loua wygląda na wzmocnienie, którego Lech potrzebował. Pytanie, czy to koniec transferów?
Długie poszukiwania
Lech dość szybko przeprowadzał transfery, ale poszukiwania skrzydłowego trwały dość długo. Myśleliśmy, że będzie to Damian Kądzior, który był do wzięcia za nieduże pieniądze. Okazało się jednak, że Maciej Skorża kręcił nosem i szukał kogoś lepszego. Kibice byli wściekli, bo wydawało się, że klub znowu nie chce wydać pieniędzy na wzmocnienia. Padały różne nazwiska w mediach i było kilka opcji, ostatecznie Lech pozyskał skrzydłowego Viktorii Pilzno.
Rekord transferowy
Lech zapłacił Czeskiemu klubowi 1,2 mln euro, co jest rekordem klubu. Władze Lecha zapowiadały przed sezonem, że wydadzą rekordowe pieniądze na wzmocnienia. Po długich negocjacjach z Kądziorem kibice stracili nadzieję i nie wierzyli w te słowa. Okazało się, jednak że faktycznie Maciej Skorża cierpliwie czekał na najlepszą opcję. I wydaje się, że ten gracz jest wart swoich pieniędzy. Może ten transfer zakończy bojkot kibiców?
Atuty nowego skrzydłowego
Czescy kibice byli załamani, według nich klub opuszcza jeden z lepszych zawodników. To dużo mówi. Na papierze faktycznie wychodzi, że reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej, to gracz, którego w Poznaniu potrzebowano. Jest to bowiem bardzo szybki skrzydłowy z dryblingiem, który potrafi wygrywać pojedynki jeden na jeden. Nie jest wysoki, ale bazuje właśnie na swojej szybkości i umiejętnościach technicznych. Wychodzi na to, że Lech znalazł brakujący element swojej układanki. Oczywiście, wszystko zweryfikuje boisko, ale nie mówimy o zawodniku po trzydziestce, ale graczu, który ma dwadzieścia pięć lat. W tym wieku piłkarze ofensywni wchodzą w swój prime time i Adriel Ba Loua, będzie przeżywał go w Lechu. Kontrakt na cztery lata to świetna inwestycja, ale też pokazanie, że Lech w tym sezonie naprawdę chce wygrywać.
Czy to koniec transferów???
Czy teraz kadra Lecha jest kompletna? Otóż nie, nadal brakuje drugiego lewego obrońcy. To naprawdę jest ważne, bo jak coś się stanie Douglasowi, będzie musiał zagrać młodzieżowiec z rezerw bez żadnego doświadczenia. Do końca okienka jest jeszcze czas, a Skorża czy Rząsa nic nie wspominali, aby to był koniec transferów. W plotkach padają nazwiska Svena Karica, byłaby to ciekawa opcja, bo Słoweniec może grać też na środku obrony. Z nowym bramkarzem podobno Lech poczeka do zimowego okna, oby z drugim lewym obrońcą tak nie było.
Czyli jednak gra o najwyższe cele
Lech jest liderem, ale na razie to nic nie znaczy. Władze klubu jednak spełniły obietnice i wzmocniły zespół. Teraz można oczekiwać tego, o czym mówił Skorża, czyli walki o dublet, ale droga do tego jeszcze daleka. Powiedzmy sobie jednak wprost, Lech w końcu dał sobie szansę, żeby powalczyć o najwyższe cele i oby ją wykorzystał. Mimo wszystko nie rozumiem jednej rzeczy. Wydano ponad milion na nowego skrzydłowego, więc dlaczego nie wydano też tych 300 tysięcy euro na Kądziora. Sykora już nic tej drużynie nie da, a Kamiński najpóźniej za rok zostanie sprzedany. Wtedy kolejny skrzydłowy będzie potrzebny. No dobra, na razie myślimy o tym sezonie, a nie następnym.
Zdjęcie: lechpoznan.pl/fot. Przemysława Szyszka
Pasjonat polskiej piłki