Obserwuj nas

Minął weekend

Śnieg zaskoczył Ekstraklasę #MinąłWeekend – 19. kolejka

Powrót zimy z intensywnymi opadami śniegu spowodował, że mecz Wisły Płock z Wartą Poznań został odwołany, spotkanie Widzewa z Jagiellonią opóźniono. To nie były jedyne śnieżne incydenty na polskich stadionach – zimowa aura dyktowała warunki gry w 19. kolejce Ekstraklasy.

Serce Łodzi poradziło sobie ze śniegiem

Widzew Łódź 1:1 Jagiellonia Białystok

Spotkanie zostało opóźnione o 30 minut. Murawa wymagała dłuższego przygotowania, gdyż przez całe popołudnie usuwano śnieg zgromadzony na boisku. Finalnie wszystko udało się przygotować. Przed tygodniem łodzianie w ostatniej chwili doprowadzili do remisu w spotkaniu z Pogonią.  Mimo to nie byli słabszą drużyną od przeciwnika, kreowali mnóstwo sytuacji, gorzej było z ich wykończeniem. Także Jagiellonia szczęśliwie zremisowała z Piastem. Jednak dla białostoczan było to maksimum, jakie mogli wyciągnąć z tamtego spotkania.

W szeregach Widzewa kontuzjowanego Jordi Sancheza zastąpił Łukasz Zjawiński. To 21-latek mógł dać prowadzenie gospodarzom w 22. minucie. Po uderzeniu głową piłka odbiła się od słupka Zlatana Alomerovicia. RTS miał spotkanie pod kontrolą. Jednak tego dnia, podobnie jak tydzień wcześniej, łodzianie, zamiast celować w światło bramki, obijali jej obramowanie. W 38. minucie Juliusz Letniowski po strzale z rzutu karnego trafił w poprzeczkę. Alomerović mógł odetchnąć z ulgą po tym, jak po jego faulu na Bartłomieju Pawłowskim arbiter wskazał na jedenastkę.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1621611324181463043?s=20&t=xe2bYf-hAm3Gcdhu7xN8hw

Mimo to przyjezdnym wciąż było pod górkę. Marc Gual został zmuszony zejść z boiska z powodu urazu. To drugi Hiszpan, który wypada z gry. Przed tygodniem Jesus Imaz opuścił boisko przed czasem.

W drugiej połowie przewaga gospodarzy zarysowywała się coraz bardziej. Potwierdzenie tego łodzianie znaleźli w 78. minucie. Akcja Pawłowskiego – Terpiłowskiego – Kuna dała upragnionego gola. Jagiellonia przez cały mecz oddała mało groźnych strzałów. Mimo to w 90. minucie obrona Widzewa skapitulowała. Nene dograł do Bartosza Bidy. 21-latek szczęśliwie nabił Martina Kreuzrgilera, któremu zaliczono bramkę samobójczą.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1621631772650835969?s=20&t=xe2bYf-hAm3Gcdhu7xN8hw

***

Grę Widzewa dobrze się ogląda, ale podopieczni Janusza Niedźwiedzia muszą popracować nad defensywą. Na 5 ostatnich spotkań aż 4 z nich kończyli z przynajmniej jedną straconą bramką. W meczu w Sercu Łodzi Duma Podlasia nie poprawiła swojej gry. Znów wszystkie strefy przyjezdnych funkcjonowały słabo, ale w piłce nie zawsze punkty zdobywa lepszy. Jagiellonia z dwóch lutowych spotkań wyciąga maksymalnie co może, natomiast Widzew mimo dobrej gry zgromadził tylko dwa punkty.

Zwycięstwo lidera

Raków Częstochowa 1:0 Piast Gliwice

Sobotnią serię gier otwierało starcie Rakowa Częstochowa z Piastem Gliwice. Faworyt tego spotkania na papierze był dość oczywisty, z racji na zajmowane przez zespoły miejsce w tabeli, ale wiemy, że ekipy prowadzone przez Aleksandara Vukovicia potrafią sprawiać niespodzianki.

Już w 7. minucie fantastyczną okazję, żeby wyjść na prowadzenie mieli goście. Kovacević zabawił się piłkę w swoim polu karnym, prowadzenie na nogach mieli Wilczek oraz Kądzior, ale koniec końców nic z tego nie wyszło. Ogólnie „Piastunki” wyglądali dość nieźle w pierwszym kwadransie, gospodarze mieli problem z wyjściem spod pressingu. Jedyną okazję, żeby strzelić gola gospodarze mieli po  jednej ze start Hateleya, tuż przed własnym polu karnym. Jednakże kilka minut przed końcem pierwszej połowy udało im się wyjść na prowadzenie. Futbolówkę w „szesnastkę” wrzucił Ivi, zgrał ją Jean Carlos, musnął Gutkovskis i mieliśmy 1:0.

Drugie 45 minut było znacznie uboższe w jakiekolwiek akcje. Poza ponowną niepotrzebną zabawą piłką przez bramkarza „Medalików” nie ujrzeliśmy akcji wartych odnotowania. Raków kontrolował wynik i trzymał gliwiczan na bezpieczną odległość.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1621883572440240131?s=20&t=5vPpStUBR25f1LkPMBS_MQ

Podział punktów w mroźnym Zabrzu

Górnik Zabrze 1:1 Lechia Gdańsk

Mróz w sobotnie popołudnie Zabrza nie opuszczał. Jednak koniec końców udało się to spotkanie rozegrać. Dość ekscytujące starcie zakończyło się remisem 1:1. Gole strzelali Szymon Włodarczyk (z karnego) oraz Łukasz Zwoliński. Więcej o tym starciu przeczytacie w podsumowaniu Antka Malinowskiego.

Legia się nie zatrzymuje

Zagłębie Lubin 1:2 Legia Warszawa

Legioniści gonią Raków, tym samym umacniają się na pozycji wicelidera. Miedziowi pod wodzą Waldemara Fornalika chcieli sprawić niespodziankę, będąc na pozytywnej fali po wygranej nad Śląskiem. Więcej o sobotnim spotkaniu przeczytacie w artykułach Niespodzianki nie było – w Lubinie znowu górą Legia oraz Deja Vu w Lubinie.

Obrony Mrozka nie wystarczyły

Radomiak Radom 1:0 Stal Mielec

W pierwszym niedzielnym meczu zmierzyli się ze sobą sąsiedzi w ligowej tabeli. Radomianie tracili 4 punkty do Stali. Wygrana gospodarzy mogła szybko zniwelować tę stratę. Piłkarzom w trakcie spotkania towarzyszyły opady śniegu, ale nie przeszkodziły one w rozegraniu meczu. W wyjściowej jedenastce Radomiaka wystąpiło tylko 3 Polaków. Zgoła odmienna sytuacja panuje w szeregach przyjezdnych, gdzie zagrało aż 9 biało-czerwonych.

Podopieczni Adama Majewskiego zaczęli odważnie. Utrzymywali się przy piłce, a między 12. a 13. minutą mogli otworzyć rezultat spotkania. Jednak strzał Macieja Domańskiego został zablokowany, a uderzenie głową Marcina Flisa powędrowało tuż obok słupka. To, czego nie zrobili przyjezdni,  uczynili gospodarze. W 23. minucie skutecznie rozegrali rzut rożny. Na listę strzelców wpisał się Rafael Rossi, po drodze futbolówka odbiła się od Piotra Wlazły.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1622213071455371264?s=20&t=xe2bYf-hAm3Gcdhu7xN8hw

Po chwili wspaniałą interwencją wykazał się Bartosz Mrożek, ratując swój zespół przed dwubramkową stratą. Do przerwy gospodarze nie pozwolili na zbyt wiele gościom. Mielczanom brakowało konkretów.

Podobnie było po zmianie stron. Przyjezdni przewodzili w prowadzeniu piłki, ale to radomianie potrafili oddać celne strzały. Ta sztuka nie udawała się Stali. Goście mogli przegrać zdecydowanie wyżej, ale bramki dzielnie bronił Mrożek.

Mielczanie wyglądali na ekipę bez pomysłu na grę. Radomiak umiejętnie wykorzystał każdy moment zawahania przeciwników.

Zwycięski Lech

Lech Poznań 1:0 Miedź Legnica

W sobotnie popołudnie miała miejsce druga część poznańsko-legnickiego „dwumeczu”. Gospodarze bez większych problemów wygrali to spotkanie, choć ich zwycięstwo mogłoby zdecydowanie bardziej okazałe. Więcej o tym meczu dowiesz się w tekście Antka Malinowskiego.

Rozczarowani Portowcy

Pogoń Szczecin 0:2 Śląsk Wrocław

Szczecinianie marzą o kolejnym medalu na koniec rozgrywek. Dlatego w takich spotkaniach, jak ten na własnym stadionie ze Śląskiem, nie mogą tracić cennych oczek. Wrocławianie latem ubiegłego roku znaleźli sposób na Portowców. Dlatego podopieczni Jensa Gustafssona musieli mieć się na baczności. W założeniu powinni wypunktować przyjezdnych, którzy przed tygodniem ulegli Miedziowym.

Pierwsza część gry upłynęła pod pełną dominacją gospodarzy. Nie pozwolili Śląskowi na przedostanie się pod ich pole karne. Jedyny strzał oddany przez gości miał miejsce w 5. minucie przez Cayetana Quintanę. Pogoń nie potrafiła udokumentować swojej przewagi. Jedynie po strzale z dystansu Vahana Bichakhchyana do dobrej interwencji został zmuszony Rafał Leszczyński.

W drugiej odsłonie kibice zobaczyli gole, ale nie do tej bramki, na którą liczyli. Przewaga w rozgrywaniu futbolówki przez Pogoń nie przekładała się na wykorzystywane sytuacje. Natomiast przyjezdni byli bardzo konkretni. W 48. minucie niekryty Eric Exposito nie zmarnował dokładnego dogrania piłki od Victora Garcii i precyzyjnym strzałem głową nie dał szans na skuteczną interwencję Dantemu Stipicy, który był źle ustawiony.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1622292456589955072?s=20&t=xe2bYf-hAm3Gcdhu7xN8hw

Od tego momentu w poczynania gospodarzy wdarło się duże zniecierpliwienie. Skutkowało to prostymi stratami piłki w środkowej części boiska. Swoich szans do wyrównania nie wykorzystał Sebastian Kowalczyk oraz Kamil Grosicki.

Większość kontrataków wrocławian wyprowadzał John Yeboah, który był niezwykle aktywny. W 85. minucie zdobył bramkę po rzucie karnym, którego sam wywalczył. Wcześniej jeszcze kilka razy oddawał strzały, a jeden z nich znalazł drogę do siatki, ale Niemiec znajdował się na pozycji spalonej.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1622301264666140672?s=20&t=xe2bYf-hAm3Gcdhu7xN8hw

Śląsk niespodziewanie wygrywa z Portowcami, dla których jest to druga porażka na własnym terenie. Szczecinianie rozczarowali swoich kibiców. Takiego obrotu spraw nie zwiastowała pierwsza połowa. Ekipa Ivana Djurdjevicia wypunktowała gospodarzy, tym samym oddaliła się na 7 punktów od strefy spadkowej.

Odmieniona Korona

Korona Kielce 2:1 Cracovia

Korona notuje serię trzech porażek z rzędu. Ostatni raz na swoim stadionie wygrała 1 sierpnia w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Dla Cracovii było wręcz obowiązkiem wywalczenie w Kielcach kompletu punktów. Dodatkowo goście prezentują najlepszą defensywę w lidze.

Jednak przebieg spotkania zaskoczył. Kielczanie mający nóż na gardle ruszyli do ataku. Bramkę Karola Niemczyckiego niepokoiły strzały Trojaka, Deaconu, Podgórskiego. Korona nie zamierzała się bronić, czym najwyraźniej przyjezdni byli zdziwieni. Zdołali odpowiadać tylko nielicznymi atakami.

W 30. minucie gospodarze dopięli swego i po stałym fragmencie wyszli na prowadzenie. Piotr Malarczyk, były gracz Cracovii, pokonał Niemczyckiego uderzeniem głową. Tuż przed przerwą Pasy oprzytomniały i wyprowadziły dwie akcje, ale zawiodła finalizacja w wykonaniu Karola Knapa oraz Michała Rakoczego.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1622667419176034304?s=20&t=fFtpV9TVb_93buAQyqhApQ

Po przerwie Scyzoryki wywalczyli rzut karny po bezmyślny faulu Evgena Konoplyanki. Jakub Łukowski strzałem w środek bramki zapewnił kielczanom dwubramkowe prowadzenie. Dla 26-latka to już 8. trafienie w tym sezonie. Radość nie trwała długo. We własnym polu karnym Trojak zagrał ręką, a Knap nie miał problemu ze zdobyciem bramki kontaktowej.

Jednak z upływem kolejnych minut to nie goście byli bliżsi wyrównania. Korona wyszła z założenia, że najlepszą obroną jest atak. Ostatecznie rezultat nie uległ już zmianie, mimo że Bartosz Śpiączka miał kilka dogodnych sytuacji do podwyższenia rezultatu.

Korona zaskoczyła kibiców swoją postawą. Natomiast Pasy rozczarowały. Ich gra jest chimeryczna. Po dobrych spotkaniach przychodzą te gorsze. Cracovia ostatni raz straciła dwa gole na początku września w meczu z Widzewem.

Terminarz 20. kolejki:

Autorzy:

Mateusz Adamczyk

Adam Kowalewicz

1 Comment

1 Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Minął weekend